Dziś będzie o karmieniu piersią.
Od kiedy przekroczyliśmy magiczną granicę pierwszego roku życia Tymka moje życie jako matki ciąglejeszczekarmiącej przestało być tak sielankowe jak do tej pory.
Wczoraj jeszcze wszyscy wokół wspierali i każdemu było obojętne co moje dziecko je i ile razy wcina moje mleko, ale dziś jest już trochę inaczej. I oczywiście wszelkich ewentualnych nieprawidłowości i odchyleń od jedynej słusznej normy winna jestem ja - matka.
- To Pani jeszcze karmi? Pora z tym porządek zrobić, bo to duży chłop.
- Ale to daje mu Pani coś jeszcze? (bo przecież jak matka długo karmi to na pewno jest wariatką i nic innego do jedzenia dziecku nie daje)
- Czy aby nie za często?
- Czy aby nie za mało on je?
- No to powinnaś go przetrzymać.
Takie oto sugestie zaczęłam słyszeć od tej magicznej granicy Tymiankowych urodzin.
Do tego doszły nasze rzeczywiste trudności związane z pobytem w szpitalu, nieżytem układu pokarmowego u Tymka, potem u mnie, związaną z tym przymusową rozłąką, łzami Tymka i okropnym samopoczuciem nas wszystkich.
Z matkami niestety jest tak, że wystarczyć im mogą same sugestie, że coś robią źle. Resztę dopowiedzą sobie same.
Ze mną niestety też tak było.
- Może jednak za często go karmię?
- Może to właśnie przez to czasem tak mało je?
- Nie chce zasypiać z tatą kiedy mnie nie ma, może to jednak przez to że ta pierś...
Naprawdę zaczęłam wątpić w siebie. Straszne uczucie.
Potem było już zupełnie spokojnie, wszystko wydawało się wrócić do normy.
Ale kiedy Tymek zaczynał ciągnąć mnie za bluzkę w "nieodpowiednim" czasie, znów w głowie pojawiała się myśl "może za często?". Albo ilekroć nie chciał jeść śniadania, znów moja głowa podpowiadała "może za mało?"
A za tym szły konkretne małe kroczki, drobne decyzje i dużo trudnych emocji.
- Znów cycy? Teraz nie.
- No zjedz jeszcze troszeczkę.
- Kurde on znów nie chce jeść, już nie wiem co mu dawać.
- Wkurza mnie to dziecko, sto rzeczy mu podsuwam a on nic nie chce, weź go ty nakarm .
Jestem zszokowana tym jak łatwo dałam sobie wmówić, że to ja na pewno coś robię źle.
I to pomimo tego, że moja decyzja o długim karmieniu piersią jest bardzo świadoma. Pomimo tego, że dużo wiem o korzyściach płynących z długiego karmienia i to zarówno tych zdrowotnych, jak i tych "dla więzi". Pomimo tego, że wiem też sporo o rozszerzaniu diety i o tym jakie znaczenie ma uznanie, że "to dziecko decyduje czy i ile zje".
Pomimo tego wszystkiego, kiedy pojawiły się trudności, od razu skrzętnie przyswoiłam sobie przekonanie, że to właśnie ze mną jest coś nie tak i to na pewno ja robię coś źle. Bo jeśli pojawiają się jakieś trudności, to przecież właśnie ja - matka jestem za to odpowiedzialna, nie?
Bardzo trudno przy takich emocjach i tego rodzaju wątpliwościach trzymać się tego co się wie, i czego się chce.
Tak, to był bardzo trudny dla mnie czas.
Ale przetrwaliśmy i trwamy dalej :) Pomimo tych wszystkich wątpliwości, emocji i trudności.
Przede wszystkim dlatego, że zamiast słuchać wszystkich ekspertów wokół po prostu staram się być z moim synem. Staram się być tu i teraz a nie tam - w świecie moich obaw i gdybania. Bo co jest bardziej potrzebne mojemu synowi? Sfrustrowana matka licząca ile karmień i ile łyżek? Czy raczej dobra atmosfera, spokój i świadomość, że jego potrzeby są ważne?
Kiedy za bardzo się zapędzam w swoich obawach, że może za często, za dużo, albo za długo, robię krok do tyłu. Przecież tu o tego małego człowieka idzie i o to co jest między nami. Oddycham głębiej, i uśmiecham się do siebie. Przypominam sobie co wiem i czego chcę dla mojego syna i dla relacji, która nas łączy.
To mi zawsze trochę pomaga :)
A w ostatnią sobotę mieliśmy okazję przekonać się, że nasza droga jednak całkiem fajnie się sprawdza. Tymek cały dzień spędził z babcią i dziadkiem - bez mamy, bez taty, bez cycy, i bez... łez :) Za to z wyrażoną podskokami radością z naszego powrotu no i oczywiście mleczną sesją niedługo potem :) Był rosół, była pomidorowa, do tego pewnie tona chrupek i herbatników :) Była drzemka, bez cycy. Za to w wózku i z babcią, której ta sztuka udała się 5 razy szybciej niż mnie :)
Pierwsza taka długa rozłąka z nami i z piersią, która przecież tak bardo ma go uzależniać od mojej nieustannej obecności... :)
Daliśmy radę synku. I to jak daliśmy :)
Wszystkim mamom, które zdecydowały się na długie karmienie piersią albo rozważają taką opcję polecam Blog Hafija. Mamom, które mają trudności z karmieniem, ale chcą karmić też go polecam :)
19 miesięcy - dziwne spojrzenia się zdarzają. Zwłaszcza, że mały już mówi i tworzy zdanie: "Mamusia da cycusia"
OdpowiedzUsuńOlać spojrzenia, grunt, że mamusia da cycusia ;)
UsuńKarmienie piersią wspominam jako jeden z najcudowniejszych okresów w moim matczynym życiu.
OdpowiedzUsuńKarmiłam młodszego synka ponad 2 lata. Nie uważam bynajmniej że jestem w tym temacie niedouczona lub zacofana. Wszystkie dobre rady puszczałam za siebie.Mój synek ma piękne zdrowe ząbki i sporą odporność. Nie żałuję ani dnia.To napisałam ja położna i mama.
I pięknie :)
UsuńOd początku karmienia słyszę, że mam za chude mleko i Mały się tym nie naje, więc głodzę swojego syna. Na sugestie by podawać mleko modyfikowane zawsze kiwam z zadumą głową i dalej robię swoje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania K.
Haha :) ja na początku wszystkich próbowałam przekonać, że mam rację, teraz też już czasem przemilczam, w końcu każdy ma prawo do własnego zdania.
UsuńJak się cieszę, że trafiłam na ten wątek na Twoim blogu. To co opisujesz przeżywam z córeczką aktualnie (13 miesiąc) - niemal jakbym sama to napisała. Dodałaś mi otuchy i trochę utwierdziłaś w dalszej drodze mlecznej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, trafiłam na ten wątek na Twoim blogu. Dokładnie tę samą sytuację przeżywam aktualne z moją córeczką (13 miesięcy) - jakbym sama to napisała. Dodałaś mi otuchy i dodatkowej wiary w to że nasza droga mleczna jest słuszna. Powoli uodparniam się na mniej lub bardziej delikatne sugestie i dobre rady, ale czasem nachodzą wątpliwości, bo to pierwsze dziecko,brak mi doświadczenia etc... Dzięki:)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :) Ważne żeby robić tak jak się czuje, a nie pod wpływem cudzych opinii. Powodzenia :)
UsuńJa też nadal karmię naszego Tymka i też słyszę już głosy, ze przecież najwyższa pora przestać. Nie zamierzam :) i tak jak u Ciebie miałam już niejedną rozkminę czy on wystarczająco dużo zjada. Miewa chwile, że nie potrafi beze mnie zasnąć, jest płacz i bez cyca nie ma opcji na spokój, ale w ciągu dnia póki pracuję na pół etatu, 5 godzin spędza z babcią i zasypia bez problemu w łóżeczku - przy mnie nigdy, zawsze na łóżku przy cycu, inaczej nie chce. Więc skoro jest zdrowy, ma apetyt na wszystko i czasem w ciągu dnia poprosi o cyca (wieczór i noc to kp obowiązkowe, Tymko potrafi obudzić się w nocy i 4 razy na pierś ale przywykłam), nie planuję póki co przestawać. Lubię te nasze wspólne chwile :) Słyszałam też, że moje mleko jest już jałowe, Tymek się nie najada, dlatego budzi się w nocy...
OdpowiedzUsuńKasia dobrze od Was słyszeć takie wieści :) Kompletuje nam się grupa wsparcia na trudne chwile :)
UsuńU nas już 20 miesięcy i to bliźniaczki,ale chyba każdy wokół widzi,że nie jestem (już) podatna na komentarze,więc nikt nie komentuje😉
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ja też powoli się oswajam z tym, że nie każdy będzie podzielał moje zdanie w tej kwestii, choć pewnie jeszcze długa droga przede mną. Po pierwszych trudnościach podchodzę do tego dużo spokojniej, a na pewno pomagają mi w tym historie jak Wasza :)
UsuńMamusia daje cycusia, kiedy dziecko tego potrzebuje. My zbliżamy się do roku karmienia. Już czekam na te komentarze, jeśli ktoś się odważy skomentować, bo moje riposty zwykle są dosyć cięte :D
OdpowiedzUsuńhaha :) i bardzo dobrze :)
UsuńJa mam niestety problem innego kalibru. Na macierzyńskim byłam tylko 4 miesiące. Od 3 już pracuje i... kończy się mleczko. Walczę, odciągam, Maluch się wierci, denerwuje, odrywa od piersi. Odciągam ile się da (coraz mniej) i podaję mu w butelce, gdy już naprawdę żadnym sposobem nie chce ssać. Do tego dochodzą potworne dylematy wewnętrzne: że już nie będę mu potrzebna... ech
OdpowiedzUsuńPamietaj, że o jakości więzi z dzieckiem decyduje przede wszystkim to czy opiekun szybko i niezawodnie reaguje na wysyłane przez dziecko sygnały. Więcej o tym tutaj http://psycholognamacierzynskim.blogspot.com/2015/09/na-dobry-poczatek-kilka-faktow-o.html
UsuńKarmienie piersią może w tym pomagać, ale to nie pierś decyduje o naszej relacji z dzieckiem tylko my :) Znam wiele przykładów relacji mama - dziecko (choćmy moja siostra i jedna z jej dwóch córek) w których karmienie piersią w ogóle się nie powiodło, a relacja między nimi jest bezpieczna i stabilna. Trzymaj się :)