Kiedy byłam mała rodzice kupili nam taki duży podświetlany globus. Uwielbiałam na niego patrzeć. I nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że ludzie którzy mieszkają w Australii nie pospadają z ziemi. W końcu muszą chodzić do góry nogami...
Z czasem znalazłam odpowiedź na to pytanie. Pozostało we mnie jednak poczucie, że Australia to jest świat zupełnie inny niż nasz. Misie koala, kangury - nawet zwierzęta są tam zupełnie inne.
Dziś o życiu na tym "drugim końcu świata" opowie Hiacynta, mama dwóch chłopców (2 i 5 lat).
Hiacynta dzięki że zgodziłaś się trochę opowiedzieć o Waszym życiu.
Spoko :) Bardzo podoba mi się Twój pomysł
na pokazanie innej strony rodzicielstwa. Od początku zaznaczam, że poznanie na
własnej skórze inności wychowywania dzieci za granicą jest według mnie bardzo
ubogacające.
Jak to się stało że trafiliście do Australii - z punktu widzenia człowieka osiadłego - na drugi koniec świata?
Najpierw wyjechaliśmy do Irlandii,
bo tak się złożyło, że tam mogliśmy spokojnie żyć jako rodzina.
Tam też urodzili się obaj nasi synowie. Życie w Irlandii posłużyło chyba trochę jako trampolina do wyjazdu do Australii. Powodem była pogoda, styl
życia i szukanie możliwości. Większość z tego spełnia właśnie Australia. Ale
faktycznie, aby zdecydować się na taki krok, nie można być człowiekiem „zbyt
osiadłym” i zbyt przywiązanym do rodziny i tego co znajome. Oboje z mężem wychowaliśmy się w Polsce, więc dzięki naszym doświadczeniom próbujemy
pokazać naszym synom 3 kultury, które miały i mają wpływ na nasze życie.
Emigracja to była dla Ciebie
konieczność czy wybór? Co zyskałaś, a co straciłaś z powodu wyjazdu z Polski?
Zawsze mówię, że nasza emigracja
to świadomy wybór, podyktowany jednak pewną koniecznością :) Z rodziną nie
wyjeżdża się do innego kraju dla zabawy, bo krajobraz się znudził. To za duży
wysiłek, więc muszą być ku temu konkretne powody. Nie chcę marudzić na Polskę,
bo wiem, że wielu osobom życie w Polsce się układa i podoba. Nam jednak wiele
rzeczy przeszkadzało i chcieliśmy osiedlić się w kraju, który pozwoli nam
szczęśliwie żyć i da lepszą przyszłość dzieciom. Zyskałam wiele. Nasze dzieci
zyskały piękną przyrodę, niesamowite doświadczenia, bycie dwujęzycznym na
start, otwartość na świat i innych, bardziej przyjazny system edukacyjny...mogłabym
sporo wymieniać. A straty są oczywiste: to brak rodziny obok, odległość od
Europy, odcięcie od rodzimej kultury i bycie jednak emigrantem, a nie
swojakiem. Czy to duża cena? Dla mnie to sprawiedliwy „deal”.
Jakie są zalety życia w Australii
dla Was, dla Waszych dzieci?
Dla nas np. ważne jest to, że klimat i przyroda sprzyja
spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, uprawianiu sportu. Dzieci dużo uczą
się o przyrodzie w naturalny sposób. Ale to co dla mnie jest najważniejsze, to
fakt, że całe rodziny potrafią spędzać czas aktywnie.
Jak wygląda życie rodziny w
Australii i jakie są Australijskie rodziny? Jak wychowują swoje dzieci?
To temat na dłuższy tekst, ale spróbuję zgeneralizować :) Australijczycy wbrew obiegowej opinii pracują dość sporo, jednak weekendy spędzają na spotkaniach ze znajomymi, rodziną, często organizują BBQ (czyli taki nasz polski grill) w szeroko dostępnych publicznych parkach, uprawiają sporty, nie tylko wodne. Fajne jest to, że jak ktoś łowi kalmary z molo na wędkę (my też próbujemy), to nie robi tego mężczyzna w starszym wieku, ale cała rodzina, nie wyłączając kobiet. Jak są ludzie na plaży, to nie polega to tylko na leżeniu plackiem, bo jest za dużo ciekawych aktywności dookoła, np. nurkowanie z fajką, bodyboarding. Życie różni się przede wszystkim tym, że Australia nie jest tak gęsto zaludniona jak Europa, więc piękne plaże, czy parki narodowe są relatywnie relaksujące i dzikie. Kultura i historia w Australii nie jest tak rozwinięta jak w Europie, więc jeśli ktoś jest fanem (wybrednym) życia miejskiego, robienia zakupów, czy chodzenia do teatru, to powinien raczej pomyśleć o Londynie czy Paryżu. I właśnie dlatego uważam, że Australia jest dobra do wychowywania dzieci, bo promuje korzystanie z tego, co oferuje natura, a nie tylko sztuczne wytwory człowieka. Rodziny australijskie są 2-4 dzietne, choć często mamy decydują się bardzo późno na dziecko, stąd coraz liczniejsze są modele 2+1. Ale również adopcja nie jest tematem tabu. Jak wychowuje się tu dzieci? Ludzie są wyluzowani i akceptujący naturalne zachowania dzieci, więc nie jest to podejście zbyt restrykcyjne, ale też często zależy to od rodziny, pamiętajmy, że to kraj wielokulturowy. Często mamy robią sobie przerwę w pracy na czas wychowywania małych dzieci, jednak nie każdą rodzinę na to stać.
A Ty jesteś mamą pracującą czy nie? Z wyboru czy z konieczności?
To pytanie zawsze jest dla mnie
podchwytliwe, bo często mówię, że nie pracuję, a w rzeczywistości jednak to
robię. Ponieważ od początku pojawienia się pierwszego dziecka przedkładałam
rodzinę nad pracę zawodową, to jest ona dla mnie dodatkiem, a nie priorytetem.
Zatem tak, pracuję. Ale jest to mały wymiar godzinowy, zawsze elastycznie łączę
to z byciem z dziećmi i niestety przekłada się to na finanse :) Ma też
znaczenie fakt, że opieka nad małymi dziećmi jest bardzo kosztowna. Z wyboru
nie przestałam ani na chwilę mieć kontaktu z zawodem, bo marna ze mnie zawodowa
„housewife”i obce jest mi „poświęcanie się dla dzieci”. Nikomu to nie służy.
Co jest dla Was ważne w wychowaniu
Waszych dzieci? Czy jest coś co jakoś szczególnie starasz się im przekazać?
Jak każdy rodzic chcę, aby moje
dzieci były przede wszystkim szczęśliwe i nabyły takich umiejętności, aby
samodzielnie radzić sobie w życiu. Oprócz przekazywania ważnych dla mnie i
mojego męża wartości (otwartość, uczciwość, pewien kręgosłup moralny), chcę,
aby moje dzieci uniknęły tych negatywów, które ja pamiętam z dzieciństwa i
młodości. Na szczęście system edukacyjny w Australii i otoczenie sprzyja
budowania poczucia własnej wartości i promuje wzmacnianie indywidualnych
uzdolnień. Wychowywanie dzieci poza krajem jest bardziej wymagające (bez
rodziny, z bardziej skomplikowanym sposobem przekazywania wartości i poczucia
tożsamości), ale jest to ogromny bonus, bo możesz na nowo stworzyć standardy i
wybierać to, co uważasz za najlepsze z obu środowisk.
Czy dostrzegasz jakąś różnicę w
sposobie w jaki zajmujesz się swoim młodszym i starszym synem?
Z drugim dzieckiem jest z reguły
łatwiej, bo eksperymentujesz na pierwszym :) Trudniejsze jest jednak to, że
masz dla niego mniej czasu i uwagi (niestety umysł po ciąży się raczej „kurczy”
niż rozrasta :P), a przede wszystkim nie jest już możliwe dowolne organizowanie
czasu, czy ograniczanie nieodpowiednich dla wieku rzeczy takich jak jedzenie,
bajki, zabawki itp. Dlaczego? Bo młodsze domaga się wszystkiego co ma starsze
rodzeństwo.
Twój starszy syn chodzi już do
szkoły, czy jest coś szczególnego w systemie szkolnictwa w Australii? Coś co Ci się jakoś
szczególnie podoba, albo nie podoba?
Syn jest w odpowiedniku
„zerówki”, taki rok przed I klasą, ale jest już „school boy” :) Lubię
mundurki, zdobywanie wiedzy przez zabawę, inny sposób uczenia czytania, nieoceniania i
nie porównywania dzieci. Bardzo podoba mi się skupianie na indywidualnym poziomie danego dziecka a nie
dawanie „niskich stopni” bo jest gorszy. Lubię też otwartość i dostępność
nauczycieli. Zobaczę z czasem, czy będą obszary w których będzie nam zależało
na „doszkoleniu” syna, bo pewne aspekty wiedzy czuję, że będą pomijane w szkole
(inne podejście, nie oznacza gorsze).
Co jest wg Ciebie najtrudniejsze
w byciu mamą w Australii?
Przyroda w Australii jest dziksza i rodzinne wyprawy na tzw. Outback (odelglejsze rejony) wymaga pewnych
przygotowań. Trzeba też pamiętać o typowych niebezpieczeństwach i
groźnych stworzeniach. To wszystko kwestia przyzwyczajenia, tak jak należy się
przyzwyczaić do odległości. Australia jest rozmiaru całej Europy, więc to nie
jest tak, że sobie jeździsz gdzie chcesz. W wielu krajach rozwiniętych opieka
nad dzieckiem jest droga (żłobek czy opiekunka). I niestety w Australii nie jest
inaczej. Kto ma rodzinę chętną do pomocy nad dziećmi zawsze ma w tej kwestii
łatwiej. W naszym przypadku odwiedziny rodziny, to wyprawa na cały miesiąc, bo
na krócej nie opłaca się wybierać do Europy (podróż w jedną stronę to min. 26 godzin), dla niektórych to prawdziwy dramat. My planujemy latać co jakieś 5 lat...
Mówiłaś, że Twoi synowie urodzili się w Irlandii. Jak tam
wyglądała opieka nad ciężarną a potem opieka okołoporodowa?
Tak, rodziłam w Irlandii i opieka tam jest świetna. Nie opłaca się nawet korzystać z prywatnego ubezpieczenia, bo w publicznym szpitalu przy niezagrożonej ciąży jest wystarczająco dobrze. I nie trzeba dopłacać do niczego. W krajach anglosaskich jest ten sam system: nie biega się do ginekologa na wizyty, ale ma się plan naprzemiennych wizyt u lekarza ogólnego i w szpitalu. A porodem naturalnym zajmują się położne o ile nie pojawiają się komplikacje. Ja oba porody wspominam “miło”, bo były szybkie, a chłopcy zdrowi. Obecność ojca przy porodzie jest naturalna i oczekiwana, a zanim zostaje odcięta pępowina dziecko przytula matka. Niemowlę myje się dopiero w domu lub tuż przed powrotem do domu, jeśli dany szpital robi takie “pokazowe kąpiele” dla pierworódek. Zamiast jednorazowych chusteczek promuje się często waciki i wodę do wycierania pupy. Wiele się różni w zależności od szpitala, ale to jest faktem nawet tu, w Australii. Jednak generalnie jest to minimum badań i ingerencji - 2-3 usg, preferowanie porodu naturalnego, ale nie robienie problemu z cesarką. Oferowanie wszelkich możliwych środków przeciwbólowych, różnych pozycji i udogodnień przy porodzie. Kobiety raczej rodzą w szpitalu.
Jak w Australii wygląda opieka socjalna nad
rodzinami z dziećmi?
Istnieje system dopłat do child
care (zarejestrowane ośrodki i domowe przedszkola), które nieco łagodzą wysokie
ceny (np. $100 za dzień to norma...). Rodziny z dziećmi otrzymują też Family
Allowance. Wszystko jest uzależnione od dochodów i sytuacji rodziny. W wielu
sferach rodziny z dziećmi mogą liczyć na pewne ulgi (np. wiele usług medycznych
jest refundowanych). Trudno to wszystko zliczyć, możliwe, że o wielu
udogodnieniach nie wiem albo ich nie zauważam. Dla mnie jednak kluczowy jest
koszt powrotu matki do pracy (z jednym lub więcej dzieci) i niestety w obu
krajach (Irlandia i Australia) nie jest to łatwa sprawa.
Jak to jest ze spaniem z dziećmi?
W Australii Przyjęte jest że dzieci śpią w swoim łóżeczku, w swoim pokoju, w
łóżku rodziców? Jak to jest u Was?
Jest różnie, nikt się nie burzy
na spanie z dziećmi, to Twój wybór. U nas, nawet jeśli chcielibyśmy wykurzyć
chłopaków z łóżka, to wracają jak bumerangi. O różnych porach, z reguły z
powodu koszmaru :)
Wózek, czy chusta? Po co chętniej
sięgają kobiety? Jak to było u Was i dlaczego?
Wózek to podstawa, ale w
zależności od trybu życia i podejścia do kangurowania, z różnym natężeniem
rodzice używają nosidełek lub chust.
Pieluszki jedno- czy wielorazowe?
Jak to było u Was i dlaczego?
W Irlandii chyba popularniejsze
niż w Australii są pieluszki wielorazowe. Może z powodu przekonania o konieczności
oszczędzania wody w Australii, a wielorazowe pieluchy przecież trzeba prać. W Irlandii do 2014 woda była za darmo :P. Niemniej jednak tutaj, w Australii spotkałam sporo mam używających pieluszek wielorazowych. Nawet polska firma Milovia jest tutaj coraz
bardziej znana. Jedni wybierają wygodę lub nie interesują się tematem, inni
świadomie wybierają pieluszki naturalne. Ja mam porównanie bo ze starszym synem używalśmy
jednorazowych, a z drugim niezmiennie królują wielorazowe (są śliczne!). Jedno drugiego
nie wyklucza, ale ja jednak stawiam na wielorazowe. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie dziecka, potem liczy się
ekologia (i tak piorę – pieluchy do dodatek), a na końcu oszczędności. W każdym razie szczerze
polecam :)
Jak jest z karmieniem piersią?
W Irlandii powoli wraca moda na
karmienie piersią (głównie Polki karmią). W Australii większość kobiet które znam
jeśli nie karmiła to dlatego, że nie mogła. Reszta karmi ale tylko do 6 miesiąca lub
krócej. Karmienie publiczne nie jest dużym problemem, są też specjalne miejsca do tego przeznaczone. No i wiadomo, wszędzie trafią się tacy, którym widok karmiącej matki (nie ważne
jak okrytej) będzie przeszkadzał. A u nas? Starszego syna karmiłam do 10 miesiąca, młodszego do
13-tego.
Co ze smoczkami?
Używa się, nie pochwala, ale uważa za
konieczne czasem? Nie interesuje mnie ten temat, to kwestia wyboru i czy
dziecko chce wziąć smoczek czy nie. Ja nie zużyłam za dużo smoczków...
Żłobki, opiekunki, babcie? Co
jest preferowane? Od jakiego wieku dziecka?
Wszystko co się da i co jest
dostępne:) Od 4 miesiąca życia dziecka do wieku szkolnego. Przedszkole w wieku około 4 lat,
szkoła od 5-6 roku życia. Często babcie są niedostępne, bo mieszkają np. w innym
stanie. Ludzie w Australii są bardzo mobilni i nie płaczą przy sprzedaży domu. Kiedy trzeba po prostu kupują
inny w innym miejscu...
A szczepienia? Są obowiązkowe? Jaki jest system szczepień?
Szczepienia w obu krajach
teoretycznie nie są obowiązkowe, w sensie możesz zdecydować, że nie chcesz
szczepić, ale ma to swoje konsekwencje. W Irlandii były to listy od HSE, nie
wiem jak potem wygląda kwestia zapisu do przedszkola. W Australii, jeśli nie ma się aktualnego szczepienia w systemie,
który jest zintegrowany (zdrowotny, socjalny, podatkowy), to po prostu nie
ma dopłat do Child Care. My szczepiliśmy, ale
opóźniając ile się dało. W efekcie przeprowadzek część szczepień nam odpadła,
bo systemy szczepień różnią się między krajami, a nawet między stanami w
Australii.
Czy jest jeszcze coś o co
powinnam Cię zapytać? Może jest coś co
wydaje Ci się w Waszej sytuacji szczególnie ważne albo ciekawe?
Może o społeczeństwo
wielokulturowe? Australia to kraj zbudowany przez emigrantów, więc nie czujemy
się tu obco będąc Polakami. Nie nosimy łatek “sprzątaczka/pracownik fizyczny”,
jak to niestety bywa w niektórych krajach europejskich, gdzie masowo Polacy
emigrują i często niestety wykonują prace poniżej kwalifikacji. Normalne jest to, że
mamy korzenie inne niż anglosaskie. Dlatego też dzieci mogą mieć łatwiej niż w
innych krajach, bo o ile chcą, to swobodnie mogą pielęgnować swój język i
kulturę. Jednak to, co dla mnie jest istotne, to szacunek dla kraju w którym
się mieszka. Nasze dzieci będą Australijczykami o polskim pochodzeniu, urodzonymi
w Irlandii, mam nadzieję, płynnie mówiącymi po polsku, zainteresowanymi swoim
pochodzeniem, ale też otwartymi na inne kultury. Nasi znajomi są z Chin, Indii,
wielu jest też Australijczyków o różnym pochodzeniu (włoskie, irlandzkie itd.).
Według mnie udana
emigracja, zwłaszcza dzieci, to otwartość na inność, szacunek do tej inności i przede
wszystkim dystans do siebie. Takie warunki o wiele trudniej uzyskać w
społeczeństwie relatywnie monokulturowym jakim jest Polska.
I jeszcze na koniec taki obrazek:
O ile ja pamiętam, jako 5-latka malowałam w przedszkolu góry,
krowy, psy, drzewa i kwiaty. Z kolei mój 5-letni syn maluje i zna przedziwne
stworzenia morskie (przynajmniej 5 rodzajów rekinów). Dla niego
najpopularniejszym zwierzęciem jest kangur i koala, a na zajęciach w przedszkolu robili papierowe redbacki (groźne i bardzo popularne małe pająki z
czerwonym znakiem na odwłoku)...
Dzięki za rozmowę :)
Moją dzisiejszą rozmówczynię znajdziesz na profilu facebook: Psycholog w Australii - życie na emigracji
Wszystkie opublikowane w poście zdjęcia są własnością mojej rozmówczyni (jakie to dziwne słowo jest :), ich wykorzystanie bez zgody właścicielki jest zabronione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz