W dniu kiedy rodzi się dziecko jego rodzice nie wiedzą
jeszcze do końca jak bardzo zmieni ono ich życie. Ile troski i miłości będzie
ono potrzebować każdego dnia. Ile sił i czasu będą poświęcać właśnie jemu. Nie
mogą też nawet przypuszczać jak wiele szczęścia przyniesie ze sobą ta mała,
bezbronna istota. Kiedy będą się razem śmiać, przytulać i wariować. Kiedy będą
się dziwić się, że to potrafi, to rozumie, choć nigdy by nie przypuszczali, że
to już. Kiedy będą patrzeć jak rośnie i rozwija się. A oni razem z nią :)
czwartek, 24 grudnia 2015
środa, 16 grudnia 2015
To o mnie chodzi
Jesteśmy na spacerze. Tymek ma swoje sprawy - próbuje dogonić kurę, biegnie przez pole, żeby lepiej przyjrzeć się małej koparce, która przewozi ziemię u sąsiada, zbiera kamyki, grzebie patykiem w kałuży. Idę za nim, podaję mu rękę kiedy chce szybciej za tą kurą, pomagam się podnieść, kiedy wpatrzony w tę koparkę nie zauważył, że właśnie się przewrócił, kucam obok niego i po raz kolejny cierpliwie powtarzam, że nie chcę żeby wkładał sobie kamienie do buzi, z przyjemnością przyglądam się ile radości mu sprawia tupanie w wodzie, choć przecież pomoczył całe spodnie.
niedziela, 6 grudnia 2015
#bliskopad. Ostatki
Koniec listopada przyszedł w tym roku niesamowicie szybko. Skończył się też #bliskopad.
Co nam dał udział w tym przedsięwzięciu?
Trochę bałaganu, dużo fajnych zdjęć i całą masę niesamowitych momentów, w których zupełnie niepostrzeżenie wkradała się do naszego domu świetna zabawa. Niesamowite było to, że kiedy zaczynałam coś robić, to synek (a często też i Sz) po chwili mieli ochotę do mnie dołączyć. Często z tych małych zabaw robił się naprawdę super czas.
Dla mnie samej najcenniejsze było to, że doświadczyłam ile fajnych rzeczy może się zadziać w domu kiedy chce się zrobić coś razem.
W takiej zabawie naprawdę jest moc :) Moc bliskości można rzec :)
#bliskopadowe zabawy pewnie zostaną z nami na dłużej :)
A tak było przez kilka ostatnich dni :)
U nas kredki służą głównie do wkładania do buzi póki co :) Takie czasy :) Ale kredki mamy i często ich używamy. Tym razem wkładaliśmy je do pudełka...
Co nam dał udział w tym przedsięwzięciu?
Trochę bałaganu, dużo fajnych zdjęć i całą masę niesamowitych momentów, w których zupełnie niepostrzeżenie wkradała się do naszego domu świetna zabawa. Niesamowite było to, że kiedy zaczynałam coś robić, to synek (a często też i Sz) po chwili mieli ochotę do mnie dołączyć. Często z tych małych zabaw robił się naprawdę super czas.
Dla mnie samej najcenniejsze było to, że doświadczyłam ile fajnych rzeczy może się zadziać w domu kiedy chce się zrobić coś razem.
W takiej zabawie naprawdę jest moc :) Moc bliskości można rzec :)
#bliskopadowe zabawy pewnie zostaną z nami na dłużej :)
A tak było przez kilka ostatnich dni :)
Dwudziesty drugi dzień. Kolorowe Kredki.
U nas kredki służą głównie do wkładania do buzi póki co :) Takie czasy :) Ale kredki mamy i często ich używamy. Tym razem wkładaliśmy je do pudełka...
wtorek, 24 listopada 2015
#bliskopad. Trzeci tydzień
Tak. Są już za nami. Trzeci tydzień listopada oraz katar. Ale jeśli myślicie, że glut przeszkodził nam w naszej #bliskopadowej zabawie, to bardzo się mylicie :) Nie przeszkodził :)
A było tak :)
O największych książkowych namiętnościach Tymka pisałam TUTAJ. Tym razem jednak pocieraliśmy, przechylaliśmy i potrząsaliśmy. Książką oczywiście. I nie robiliśmy tego bynajmniej bez powodu. KSIĄŻKA NAM KAZAŁA TO ROBIĆ. NAPRAWDĘ! :)
Jeśli jesteście ciekawi to sami sprawdźcie - "Naciśnij mnie" Hevre Tullet
I jeszcze jedno. Wstydzę się ale powiem. Mnie dostrzeżenie, że każda strona jest logiczną kontynuacją poprzedniej zajęło trochę czasu. Małżonek ma ze mnie polew do dziś. Cóż. Podobno mózg się kurczy po ciąży.
A było tak :)
Piętnasty dzień. Książkowanie.
O największych książkowych namiętnościach Tymka pisałam TUTAJ. Tym razem jednak pocieraliśmy, przechylaliśmy i potrząsaliśmy. Książką oczywiście. I nie robiliśmy tego bynajmniej bez powodu. KSIĄŻKA NAM KAZAŁA TO ROBIĆ. NAPRAWDĘ! :)
Jeśli jesteście ciekawi to sami sprawdźcie - "Naciśnij mnie" Hevre Tullet
I jeszcze jedno. Wstydzę się ale powiem. Mnie dostrzeżenie, że każda strona jest logiczną kontynuacją poprzedniej zajęło trochę czasu. Małżonek ma ze mnie polew do dziś. Cóż. Podobno mózg się kurczy po ciąży.
czwartek, 19 listopada 2015
Ładnie Bolusiu, czyli o nie zawsze łatwych początkach.
Przygotowując pierworodnych na pojawienie się nowego członka rodziny łatwo przegiąć w kreowaniu wizji tego jak to będzie wspaniale.
Ja byłam najmłodsza, więc nie musiałam radzić sobie z tym bardzo ważnym egzystencjalnym problemem, ale mój brat i siostra już tak. Wyobrażam sobie, że moje pojawienie się w ich życiu było im dość pozytywnie przez rodziców nakreślone, bo jadąc po nas z tatą do szpitala zabrali dla mnie cukierki :)
poniedziałek, 16 listopada 2015
#bliskopad. Drugi tydzień
Wow, kolejny tydzień listopada za nami. Ale szybko minął. Nie wierzę.
My dalej poprawiamy sobie humor #bliskopadowymi zabawami :)
Sami zobaczcie :)
Ósmy dzień. Spacer inny niż wszystkie.
Na ten spacer poszliśmy do naszego lasku. Zwykle Tymek ma swój pomysł na to w którą iść stronę. Ja idę przed siebie, a on się odwraca i idzie w przeciwnym kierunku. Szanuję w nim tę potrzebę niezależności, ale czasem zależy mi żeby jednak iść właśnie tu a nie tam. Tym razem zamiast biegać za nim i nawracać go na moją wizję spaceru po prostu przysiadłam na górce i czekałam.
Przez większość czasu dziarsko szedł w moją stronę....
My dalej poprawiamy sobie humor #bliskopadowymi zabawami :)
Sami zobaczcie :)
Ósmy dzień. Spacer inny niż wszystkie.
Na ten spacer poszliśmy do naszego lasku. Zwykle Tymek ma swój pomysł na to w którą iść stronę. Ja idę przed siebie, a on się odwraca i idzie w przeciwnym kierunku. Szanuję w nim tę potrzebę niezależności, ale czasem zależy mi żeby jednak iść właśnie tu a nie tam. Tym razem zamiast biegać za nim i nawracać go na moją wizję spaceru po prostu przysiadłam na górce i czekałam.
Przez większość czasu dziarsko szedł w moją stronę....
wtorek, 10 listopada 2015
#bliskopad. Pierwszy tydzień
Słyszeliście o akcji #bliskopad?
humahuppa, która jest sercem i mózgiem tej akcji, przygotowała wyzwania na każdy listopadowy dzień. Taka pełna ciepła i wspólnej zabawy alternatywa dla jesiennego deszczu i wiatru.
Ja całkowicie się w tą akcję wkręciłam i uważam, że to jest naprawdę cudowny pomysł. Jesienią najchętniej leżałabym pod kocem, piła herbatę i słuchała radia. Niekoniecznie mam ochotę na szukanie nowych pomysłów na wspólną zabawę z Tymiankiem. Kiedy zaglądam do bliskopadowego harmonogramu w głowie pojawiają się nowe pomysły a siły od razu wracają :)
Oto plan #bliskopada na cały miesiąc :)
A to relacja z naszego pierwszego bliskopadowego tygodnia :)
sobota, 7 listopada 2015
Czytamy
Od jakiegoś czasu Tymek bardzo polubił książki. Sytuacja zmieniła się o tyle, że wcześniej to my wychodziliśmy od czasu do czasu z tą inicjatywą, teraz robi to on. I to dość często. Kilka razy dziennie podchodzi do półki na której leżą jego książki, sam coś sobie wybiera, a potem przynosi to coś do mnie albo do taty i kiwa głową :) Potem słucha i bardzo się cieszy kiedy pojawiają się jego ulubione strony.
poniedziałek, 2 listopada 2015
Niedzielny poranek
Jest niedzielny poranek. Dzień Wszystkich Świętych. Siedzimy przy stole, akurat zabieramy się do śniadania, choć już trochę za późno na śniadanie. Szymon twierdzi, że jedną z rzeczy której nauczył się będąc ze mną jest spóźnianie się :) Tak, przyznaję z pokorą, mogło tak być. Taki mój osobisty wkład w nasze małżeństwo :)
Bardzo lubię te śniadania w niedzielę rano. Kładziemy na stole różne rzeczy, tak żeby każdy mógł wybrać to na co ma ochotę. Latem często przenosiliśmy się do ogródka, puszczamy muzykę, czasem wyciągamy filiżanki. Takie drobnostki, które pomagają budować świąteczną atmosferę.
poniedziałek, 26 października 2015
Jesień
Pogoda od rana dziś dopisywała więc wybraliśmy się na spacer do naszego lasku.
Dawno tam nie byliśmy, jakoś ostatnio nie było nam po drodze.
Więc poszliśmy.
A tam...
czwartek, 22 października 2015
Bo ta miła babcia też była NIEZNAJOMA
piątek, 16 października 2015
Kilka cytatów o przywództwie, które warto poznać, będąc rodzicem.
Czym właściwie jest przywództwo w rodzinie? Czy dzieci takiego przywództwa potrzebują? Jeśli tak, to jak właściwie powinno ono wyglądać?
Oto kilka cytatów o przywództwie, które są dla mnie ważne. Mam nadzieję, że znajdziecie tutaj coś dla siebie :)
środa, 14 października 2015
To właśnie ze mną jest coś nie tak
Dziś będzie o karmieniu piersią.
Od kiedy przekroczyliśmy magiczną granicę pierwszego roku życia Tymka moje życie jako matki ciąglejeszczekarmiącej przestało być tak sielankowe jak do tej pory.
Wczoraj jeszcze wszyscy wokół wspierali i każdemu było obojętne co moje dziecko je i ile razy wcina moje mleko, ale dziś jest już trochę inaczej. I oczywiście wszelkich ewentualnych nieprawidłowości i odchyleń od jedynej słusznej normy winna jestem ja - matka.
sobota, 19 września 2015
Kilka faktów o budowaniu więzi z dzieckiem
Dla zdrowego rozwoju dziecko potrzebuje związku emocjonalnego przynajmniej z jedną osobą. Najczęściej tych osób jest kilka - rodzice, rodzeństwo, dziadkowie...
Podstawy więzi kształtują się w pierwszym roku życia dziecka, co nie znaczy, że później jakość tej więzi nie może się zmienić. Na lepsze lub na gorsze.
środa, 16 września 2015
Zaufać
Od kiedy zostałam mamą dużo uważniej przysłuchuję się rozmowom które toczą się pomiędzy dziećmi i ich rodzicami. Czasem zostają mi w głowie strzępki rozmów. Ze sklepu, ze szpitala, z basenu. Mam obraz tych rodziców jako bardzo zwyczajnych. Troskliwych, zainteresowanych tym co dzieje się z ich dzieckiem, dążących do tego, żeby w tej konkretnej sytuacji w jakiś sposób swojemu dziecku pomóc. Niestety bywa, że ta pomoc jest ukierunkowana na to, żeby ten mały człowiek zrobił coś czego nie chce, zachował się w sposób jakiego nie chce, poczuł coś czego nie czuje. Żeby był w jakiś sposób "bardziej". Bardziej przebojowy, bardziej odważny, bardziej "porządny", bardziej wesoły.
piątek, 28 sierpnia 2015
Jak to jest z tym zasypianiem?
Czytałam ostatnio swój post w którym opisuję jak próbowałam nauczyć Tymka zasypiania w łóżeczku w ciągu dnia . Trochę się to pozmieniało i mam potrzebę żeby opowiedzieć Wam o tym jak to teraz u nas wygląda.
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Ruszamy w drogę - warsztaty dla rodziców :)
Kończą się wakacje. Czas świerszczy, ciepłych wieczorów i bosych stóp
powoli przemija. Dzieci przygotowują się do szkoły, dorośli wracają po urlopach do swoich obowiązków, planują
na nowo swoje aktywności. Jak co roku.
Teraz jest dla mnie właśnie taki czas.
Czas mobilizacji do działania, planowania, dopinania różnych spraw.
Jesienią rusza cykl warsztatów dla rodziców który będę miała przyjemność
poprowadzić. Ciężko teraz pracuję ale bardzo, naprawdę bardzo się tym cieszę.
Na stronie Gabinetu Psychologicznego Drugi Brzeg znajdziecie wszystkie
informacje dotyczące miejsca, terminów spotkań, zapisów i cen.
A tutaj chciałabym opowiedzieć Wam nieco więcej o tym czym w trakcie tych spotkań
będziemy się zajmować.
A więc w drogę :)
niedziela, 23 sierpnia 2015
Sandomierz
źródło: skyskrapercity.com
Ja mam do tego miejsca wyjątkowy sentyment. Pochodzę właściwie z okolic Sandomierza, a przez kilka lat w tym mieście mieszkała moja siostra. Odwiedziny u niej nie zawsze są dobrą okazją do pospacerowania po starówce, ale przynajmniej raz w roku staram się tam przez chwilę pobyć.
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Zabawowi mistrzowie recyklingu :)
Kto myśli, że kreatywna zabawa musi być czymś czasochłonnym i okupionym dużym wysiłkiem, koniecznie musi choć przez chwilę popatrzeć na to jak bawią się małe dzieci :)
(autor: ja ;)
Jest dla nas oczywiste, że określone przedmioty służą do określonych celów. Zapałki służą do zapalania ognia, krzesło do siedzenia, łyżka do jedzenia, długopis do pisania itd.
Możliwość wykonywania pewnych czynności w sposób automatyczny znacznie ogranicza nasz wysiłek umysłowy i bardzo ułatwia nasze codzienne życie. Dzięki temu jesteśmy zdolni do robienia kilku rzeczy jednocześnie, i to często bez konieczności zbytniego angażowania naszych zasobów poznawczych.
W niektórych sytuacjach te automatyzmy mogą nam jednak trochę przeszkadzać. Tak się dzieje gdy np. nie jesteśmy w stanie użyć znanych nam przedmiotów w sposób inny niż ten do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Zjawisko to (tzw. fiksacja funkcjonalna) często blokuje naszą kreatywność i utrudnia spojrzenie na pewne problemy z nowej, niecodziennej perspektywy.
Ja sama nie jestem mistrzem w kreatywnym wykorzystywaniu przedmiotów codziennego użytku. W tym obszarze zdecydowanie lepiej radzi sobie mój szanowny małżonek :)
Na szczęście mam syna, który jest dla mnie w tym względzie wspaniałym nauczycielem :) Bawiąc się mamy okazję być razem, wspólnie odkrywać nowe rzeczy i uczyć się od siebie nawzajem.
Tak tak, nie tylko nasze dzieci uczą się od nas, my też możemy bardzo wiele nauczyć się od nich.
Ot choćby twórczego podejścia do codziennych spraw. Już samo towarzyszenie takiemu małemu, pełnemu zapału odkrywcy, jest megaskutecznym, a do tego niesamowicie przyjemnym treningiem kreatywności :)
Odkrywanie na nowo tych zwyczajnych, codziennie używanych przedmiotów, to jest strasznie fajna sprawa. Dlatego dziś chcę się z Wami podzielić niektórymi naszymi pomysłami.
Mam nadzieję, że ich prostota zainspiruje Was do poszukiwania takich zabaw również w Waszej rodzicielskiej codzienności :)
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Podaj dalej :)
Dobra Relacja świętuje swoje urodziny. Za wszystkimi tekstami na tej stronie stoi pewna mądra kobieta, której wiedza i doświadczenie, i w ogóle sposób rozumienia relacji z dziećmi, są dla mnie bardzo pomocne. Często do niej zaglądam i jestem jej bardzo wdzięczna za to o czym i jak pisze. Z okazji wspomnianych urodzin organizuje ona akcję podaj dalej. Dołączam się do niej z nadzieją, że teksty które dla mnie były ważne, pomocne i inspirujące dla Was też takie się staną :)
czwartek, 6 sierpnia 2015
Jak zorganizować przestrzeń w której dziecko poznaje świat
Od kiedy Tymek zaczął raczkować to właściwie opanował wszystko co go otacza. Nie mogę się już łudzić, że gdzieś nie dotrze. Żywioł poznawania świata płonie w nim od samego rana. Wyjadanie fusów z kawy, ziemi z doniczek, mchu z chodnika pod kościołem, wieszanie się na firance, grzebanie w koszu na śmieci, wyjadanie kamieni z drogi, wchodzenie w każdy najbardziej niedostępny kąt, z którego potem nie nie da się wyjść. To jest teraz nasza codzienność.
Dlatego zastanawiałam się ostatnio jak to właściwie jest z organizacją życia z takim właśnie wszędobylskim osobnikiem. Jak stworzyć przestrzeń w której dziecko może bezpiecznie poznawać świat? Co zrobić żeby mały odkrywca mógł jak najlepiej ten pęd do wypróbowania wszystkiego spożytkować? Jak zadbać o jego bezpieczeństwo bez niepotrzebnego ograniczania go? I jak w tym wszystkim nie zwariować? :)
Oto kilka rad, które mogą pomóc przemyśleć pewne sprawy, niekoniecznie ułatwią zadanie ;)
poniedziałek, 20 lipca 2015
Warto wiedzieć kiedy wycofać się na drugi plan
Mam ostatnio taką refleksję, że moje procesy myślowe nie nadążają za tempem rozwoju mojego syna. To co wczoraj było dla niego osiągnięciem, dziś jest już oczywistą oczywistością. Umiejętnością, którą jakby nigdy nic, po prostu posługuje w codziennym życiu. Dlatego wymyślanie aktywności dla niego bywa czasem bezsensowne. Ba. Dochodzę nawet do wniosku, że zbytnia moja gorliwość w tym zakresie może dziecku nawet szkodzić i spowalniać jego naturalne tempo rozwoju.
czwartek, 16 lipca 2015
Między kulturami - Rodzina w Australii
Między kulturami to seria spotkań z rodzicami mieszkającymi poza krajem w którym sami się wychowali. Jaka
jest rzeczywistość w której żyją i co jest dla nich ważne w wychowaniu własnych dzieci? Czy
doświadczenia z dwóch kultur w jakiś sposób wzbogacają ich
rodzicielstwo?
Kiedy byłam mała rodzice kupili nam taki duży podświetlany globus. Uwielbiałam na niego patrzeć. I nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że ludzie którzy mieszkają w Australii nie pospadają z ziemi. W końcu muszą chodzić do góry nogami...
Z czasem znalazłam odpowiedź na to pytanie. Pozostało we mnie jednak poczucie, że Australia to jest świat zupełnie inny niż nasz. Misie koala, kangury - nawet zwierzęta są tam zupełnie inne.
Dziś o życiu na tym "drugim końcu świata" opowie Hiacynta, mama dwóch chłopców (2 i 5 lat).
Kiedy byłam mała rodzice kupili nam taki duży podświetlany globus. Uwielbiałam na niego patrzeć. I nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że ludzie którzy mieszkają w Australii nie pospadają z ziemi. W końcu muszą chodzić do góry nogami...
Z czasem znalazłam odpowiedź na to pytanie. Pozostało we mnie jednak poczucie, że Australia to jest świat zupełnie inny niż nasz. Misie koala, kangury - nawet zwierzęta są tam zupełnie inne.
Dziś o życiu na tym "drugim końcu świata" opowie Hiacynta, mama dwóch chłopców (2 i 5 lat).
poniedziałek, 6 lipca 2015
Kaleka czy niepełnosprawny?
W dzisiejszym (czyli poniedziałkowym) głównym wydaniu Wiadomości był reportaż o mężczyźnie, który walczy o odszkodowanie od koncernu farmaceutycznego. Jego mama brała w ciąży lek - Talidomid, który w latach 50-tych i na początku 60-tych ubiegłego wieku był powszechnie stosowany przy nudnościach. Również u kobiet w ciąży. Niestety koncern dopuścił lek bez testów i w wyniku jego przyjmowania urodziło się ileś tam tysięcy dzieci ze zniekształconymi kończynami, bez organów wewnętrznych itp. Lek szybko został wycofany, ale konsekwencje jego działania do dziś są boleśnie odczuwane przez te tysiące skrzywdzonych nim ludzi.
Bardzo dobrze że ten temat w Wiadomościach się pojawił.
Ale bardzo niedobrze, że w reportażu osoba niepełnosprawna określona została jako "kaleka". I to aż dwa razy. W głównym wydaniu najczęściej oglądanego serwisu informacyjnego, który pewnie oglądało kilka milionów widzów... Myślałam że to określenie wyszło już z obiegu...
Bardzo dobrze że ten temat w Wiadomościach się pojawił.
Ale bardzo niedobrze, że w reportażu osoba niepełnosprawna określona została jako "kaleka". I to aż dwa razy. W głównym wydaniu najczęściej oglądanego serwisu informacyjnego, który pewnie oglądało kilka milionów widzów... Myślałam że to określenie wyszło już z obiegu...
wtorek, 23 czerwca 2015
Ojcowie mojego życia
Dziś dzień ojca. Więc będzie o Nich. O Ojcach mojego życia.
Kiedy byłam mała to był przede wszystkim dzień kiedy obowiązkowo rysowałam laurkę dla taty. Kwiatki w wazonie, serce wysypane tłuczoną bombką i inne tego rodzaju twórcze wysiłki. Nie przypominam sobie żebym jakoś szczególnie przeżywała to święto. Tata był od zawsze i traktowałam go jako oczywistą oczywistość.
środa, 3 czerwca 2015
W przestrzeni bez rodziców
Ostatnio Tymianek ma swoją nową niemowlęcą pasję. Chodzimy nad rzeczkę, która płynie niedaleko naszego domu,
stoimy na mostku i patrzymy jak woda spada z uskoku.
Kiedy tak stoję z nim na tym mostku (a ostatnio spędziliśmy tam pewnie z pół godziny, a później jeszcze kilka razy tam wracaliśmy) i wrzucam kamienie do wody tak żeby ładnie robiły "plum", to zastanawiam się jakie będzie dzieciństwo mojego syna. Co zapamięta z tych wszystkich wakacji które ma do przeżycia. Myślę o tym, bo nie wyobrażam sobie na razie żebym pozwoliła mu na te wszystkie rzeczy które sama robiłam.
środa, 27 maja 2015
Między kulturami - mama w Kopenhadze
Między kulturami to seria spotkań z rodzicami mieszkającymi poza krajem w którym sami się wychowali. Jaka jest rzeczywistość w której żyją i co jest dla nich ważne w wychowaniu własnych dzieci? Czy doświadczenia z dwóch kultur w jakiś sposób wzbogacają ich rodzicielstwo? Jeśli tak jak ja jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania to nie wyłączajcie radioodbiorników ;)
Dziś wyruszamy do Danii. Kasia, razem ze swoim partnerem (rodowitym skądinąd Kaszubem), od prawie trzech lat mieszka w Kopenhadze. Pół roku temu ta dwójka stała się jakby trójką, bo dołączyła do nich maleńka Amelka. Czy ten mały człowiek zmienił choć trochę ich życie? Jak to jest być rodzicem w kraju skandynawskim? Posłuchajcie :)
poniedziałek, 25 maja 2015
Zastanawiacie się czasem nad tym?
Zastanawiacie się czasem nad tym od czego zależy jakość relacji pomiędzy ojcem i dzieckiem? Dlaczego niektórzy ojcowie są bardziej zaangażowani w wychowanie swoich pociech a inni mniej? Dlaczego niektórzy mają silną i bardzo bliską więź z dziećmi podczas gdy inni trzymają się jakby na uboczu i wydają się zajmować swoimi dziećmi z niechęcią?
środa, 20 maja 2015
Między kulturami - w zwariowanym Teodorowie
Między kulturami to seria spotkań z rodzicami mieszkającymi poza krajem w którym sami się wychowali. Jaka
jest rzeczywistość w której żyją i co jest dla nich ważne w wychowaniu własnych dzieci? Czy doświadczenia z dwóch kultur w jakiś sposób wzbogacają ich rodzicielstwo? Jeśli tak jak ja jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania to nie wyłączajcie radioodbiorników ;)
Sylwia jest drobną energiczną kobietą. Sześć lat temu, tuż po skończeniu studiów, wyjechała do Austrii, bo stamtąd pochodził jej mówiąc staroświecko - ukochany :) Teraz to jej mąż, a od ponad roku również ojciec wspomnianego Teodora :)
niedziela, 17 maja 2015
Mamo kupisz mi to?
Większość z nas była
pewnie choć raz w życiu świadkiem takiej sytuacji. Zrozpaczony kilkulatek rzuca
się na chodnik/podłogę w sklepie/etc. i spazmami daje światu do zrozumienia że
oto czegoś bardzo zapragnął, a ktoś bezdusznie mu tego odmówił. Reakcje opiekunów
tego nieszczęśnika mogą być bardzo
różne. Niektórzy są zaskoczeni i zdezorientowani, inni zgnębieni, wściekli albo
zawstydzeni. Jeszcze inni stoją niewzruszeni i czekają aż dziecko skończy.
Niektórzy się śmieją, choć wierzę, że dla nikogo tak naprawdę nie jest to
przyjemne wydarzenie.
niedziela, 10 maja 2015
Aż tak się POŚWIĘCIĆ
Wczoraj odwiedziła nas para młodych ludzi, którzy planują ślub i dzidziusia. Siedzieliśmy sobie przy herbacie, Tymek kicał u mnie i Szymona na rękach jak to ma w zwyczaju, rozmawialiśmy sobie beztrosko o urokach rodzicielstwa.
Uświadomiłam sobie w pewnym momencie, że przez ostatnie
8 miesięcy dzień w dzień co wieczór układam Tymka do snu. No dobra, z kilkoma
wyjątkami kiedy robił to Szymon bo ja np. siedziałam u frzyjera :) Ale oprócz tych kilku wyjątku - dzień w dzień.
środa, 6 maja 2015
Lanckorona - miejsce o nazwie dźwięcznej jak majowa łąka :)
Za nami weekend majowy.
Wiosna w pełni. Wszystko kwitnie, pachnie i brzęczy.
Duch
poszukiwaczy
przygód rośnie więc w siłę i coraz bardziej daje o sobie znać :) Tym
razem powiódł nas w Beskid Makowski, do miejsca o nazwie dźwięcznej
jak majowa łąka.
Lanckorona - miejscowość która urzeka malowniczą
zabudową i jeszcze bardziej malowniczym położeniem.
wtorek, 28 kwietnia 2015
Relacja z niezwykłej podróży pociągiem na trasie Wieliczka-Kraków i z powrotem :)
Wraz z nastaniem wiosny odżył w nas duch poszukiwaczy przygód. Dlatego też zaczynamy na blogu nowy cykl podróżniczy :D Będzie o naszych wyprawach. Bardziej małych niż dużych, ale jakże pasjonujących, bo widzianych oczami małego dziecka.
Panie i Panowie, cykl
małe DUŻE podróże uważam za rozpoczęty ;) W ramach inauguracji relacja z
niezwykłej podróży pociągiem na trasie Wieliczka – Kraków i z powrotem :)
Rzecz wydarzyła się w
piątkowe popołudnie. Celem naszym było spotkanie z Szymonem w mieście Kraków
i udane się całą trójką w podróż powrotną. Tymianek wraz z wózkiem, tata wraz z
rowerem a mama wraz z całą tą menażerią :)
Od rana ekscytacja była
wielka, bo nie wiedzieliśmy czy się wyrobimy. Wyrobiliśmy się. O 14.00 zwarci i
gotowi czekaliśmy na pociąg na stacji Wieliczka Park. Jako że mieszkamy jakby
trochę na odludziu, to spragniony towarzystwa Tymek od razu nawiązał bliższą
znajomość z pewną drobną i ładną blondynką. I można rzec, że znajomość tę zawierał z
wielkim zapałem. Podskakiwał jak
szalony, śmiał się, pokrzykiwał i machał rękami. Matka widać mu już nie
wystarcza. To samo zresztą robił w pociągu. Najpierw przez jakieś 5 minut
patrzył w okno jak zahipnotyzowany...
piątek, 24 kwietnia 2015
Niemowlęca Superksiążka :)
czwartek, 23 kwietnia 2015
Wychowanie naszych dzieci powinniśmy zacząć od nas samych
Każdy z nas ma jakąś
wizję bycia rodzicem. W coś wierzy, na coś zwraca szczególną uwagę, do czegoś
dąży, czegoś stara się unikać. Najbardziej spójną i jednoznaczną wizję rodzicielstwa mają
ludzie którzy nie mają jeszcze dzieci. Mówię to na podstawie własnych
doświadczeń. Zanim urodził się mój syn dokładnie wiedziałam jaką chcę być
matką.Wiedziałam co będę robić, czego
na pewno robić nie będę i jak sobie to wszystko poukładam.
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Przytulenie ma znaczenie
Dziś będzie o
przytulaniu. O tym, że dotyk ma znaczenie. I to wielkie. Jego rola w rozwoju
dziecka jest nie do przecenienia. Zresztą, nie tylko w rozwoju dziecka. W
rozwoju rodzica, kobiety, człowieka, czyli jednym słowem mnie – dotyk jest
również szalenie, ale to szalenie ważny.
I jestem pewna, że dzięki cierpliwości mojego małżonka i jego akceptacji
dla moich potrzeb w zakresie przytulania będę żyć dłużej. A jeśli nie dłużej,
to na pewno lepiej, bo mnie ta prozaiczna czynność obniża poziom stresu,
poprawia nastrój, wycisza i odpręża. Dlatego
nie dziwię się jakoś szczególnie mocno, kiedy odkrywam to samo zamiłowanie u
mojego synka.
piątek, 20 marca 2015
Nie chcę tego. Chcę TO !
Tymek skończył sześć miesięcy. Dla mnie te pół roku to jest jakiś przełom rozwojowy. U nas same nowości. Synek zaczął siedzieć i obracać się z brzucha na plecy. Ale jeszcze większe zmiany dzieją się teraz w jego małej głowie. Grzeczny bobas, który z radością przyjmował każdą proponowaną przez mamę atrakcję, włącznie z leżeniem na dywanie kiedy ta musiała coś zrobić, stał się WSZYSTKOCHCĄCYM i WSZĘDZIECHCĄCYM wiercipiętą. Na dodatek coraz cięższym :) Co za człowiek. Nie usiedzi. Tu chce, tam chce, to chce, tamto chce, chce tak, a nie tak. Oczywiście mama albo tata stanowią darmowe źródło transportu we wszystkich tych sytuacjach. A najważniejsza rzecz z tych wszystkich –
środa, 4 marca 2015
Nieco więcj o wrażliwości niemowląt na bodźce społeczne
Badania nad
zachowaniami niemowląt dowodzą, że istnieje większe prawdopodobieństwo, że
dziecko odwróci głowę gdy do niego mówimy niż gdy słyszy on dźwięki o innej niż
mowa ludzka częstotliwości.
Podobnie jest z twarzą. Zawiera ona taki układ elementów,
którym maluchy są bardzo zainteresowane. Już od wieku około 7 tygodni niemowlę
patrząc na czyjąś twarz skupia się głównie na jej wewnętrznych elementach, szczególnie
na oczach. A wiadomo, że najlepiej rozmawia się z tym kto nawiązuje z nami
kontakt wzrokowy.
Rodzic to dla dziecka najfajniejsza interaktywna zabawka jaką kiedykolwiek będzie miało
Z reguły wygląda to tak:
podchodzę do synka, on się do mnie uśmiecha a dalej idzie już samo. Bez
wstępnych przymiarek i przygotowań zabawa zaczyna się w najlepsze. Matka
gryzie, gilga, mówi, śpiewa, robi miny i jeszcze 100 innych rzeczy które bobas
raczy uznać za przyjemne i zabawne. Pełny serwis, wielozmysłowa stymulacja
najwyższych lotów na każde zawołanie. Podzielona na kilkanaście lub kilkadziesiąt
(w zależności od kondycji matki) krótkich sesji w ciągu dnia.
poniedziałek, 2 marca 2015
Tak, szczepimy nasze dziecko.
Ale nie robimy tego z radością
i pieśnią na ustach. Dla mnie to jest stresujące wydarzenie. Nie dlatego że mój
syn będzie płakał. Nie to jest tutaj problemem, bo przecież ja cały czas jestem wtedy z nim. Mam natomiast problem z
tym, że szczepienia mogą powodować skutki uboczne i to jest fakt. Nawet jeśli
są one rzadkie, a związek szczepień z różnymi chorobami nie został udowodniony.
sobota, 28 lutego 2015
Jak wspomagać rozwój niemowlęcego mózgu?
Czy wiesz, że noworodek ma o wiele więcej neuronów niż Ty w momencie gdy
czytasz ten wpis?
W okresie niemowlęcym, czyli w pierwszym roku życia dziecka, pewna część tych neuronów zginie. Jest to proces jak najbardziej naturalny.
W okresie niemowlęcym, czyli w pierwszym roku życia dziecka, pewna część tych neuronów zginie. Jest to proces jak najbardziej naturalny.
Spokojnie. I tak zostanie ich wystarczająco dużo.
Które neurony przetrwają? Te które dzięki docierającym do układu nerwowego
bodźcom zostaną zaktywizowane i wytworzą połączenia ze swoimi sąsiadami.
sobota, 21 lutego 2015
Bo miłośc to jest szalenie ważne uczucie :)
Urzekł mnie dziś z rana ten teledysk.
A więc dziś będzie o
takiej właśnie miłości. Tak przy
sobocie, a jakże. Bo miłość to jest szalenie ważne uczucie. To ono sprawia, że nasze życie smakuje
inaczej. I od nas samych zależy, czy to uczucie będzie też piękne. Piękniejsze niż każde inne.
wtorek, 17 lutego 2015
http://madrzy-rodzice.pl/rodzicielska-blogosfera/
Ogłaszam niniejszym że psycholognamacierzyńskim dołącza do rodzicielskiej blogosfery
na stronie http://madrzy-rodzice.pl/
Kolejny post już kiełkuje, więc do zobaczenia wkrótce :)
poniedziałek, 9 lutego 2015
Rodzice nie biorą wolnego
Dopadł nas jakiś złośliwy
wirus, który opanował całą rodzinę. Zaczęło się od synka z którym ostatecznie
trafiliśmy w zeszłym tygodniu do szpitala.
A szpital to jest dopiero historia. Najpierw z
chorym dzieckiem i skierowaniem do szpitala musieliśmy stanąć w dłuuuugiej
kolejce innych rodziców którzy przyszli tam ze swoimi chorymi dziećmi.
piątek, 30 stycznia 2015
I to NAPRAWDĘ może się zdarzyć!
Ostatnio był wpis o
zasypianiu w łóżeczku, a wydarzenia wczorajszego dnia każą mi dziś dopisać
drugą część tej historii. Bo owszem, synek zasypia w łóżeczku, nie tylko w
ciągu dnia, wieczorem też. Ale budzi się często w naszym łóżku, a ma dopiero
pięć miesięcy, więc sam raczej nie przechodzi… :)
czwartek, 29 stycznia 2015
W okresach wprowadzanych zmian rodzic musi nastawić się na tryb uważnej obserwacji i zdrowego rozsądku
W ciągu ostatnich tygodni
zmagaliśmy się z zasypianiem w łóżeczku. Nie byliśmy całkiem zieloni w tej
materii, bo od początku mój mały dzielny synek zasypiał w wózku. Miejscu, które przez to że mniejsze i zaciszne, wydawało nam się o
wiele bardziej odpowiednie dla maleńkiego, naprawdę malusiego noworodka :) Wiem,
wiem, przepastne łóżeczko nam przeszkadzało pewnie o wiele bardziej niż jemu :) Z czasem jednak wózek stawał się coraz bardziej
„dopasowany” i pojawiło się ryzyko, że niedługo bobas przestanie się w nim
mieścić. Przyszła więc pora na
zaprowadzenie pewnych zmian w nieco już utrwalonym nawyku i pojawiły się
oczywiście związane z tym trudności.
Maluszek co prawda chętnie w łóżeczku leżał, ale już zasypianie tam nie
mieściło się w jego małej głowie. Pierwsze dwa dni były trudne. Nie pomagało
tulenie na rękach, ani skuteczne do tej pory obrócenie na boczek, bo kiedy
tylko chciałam to zrobić mały naprężał się jak struna i mi na to nie
pozwalał. Cały czas wiercił się i kręcił,
gruchał, wierzgał i robił wszystko co w zasypianiu mogło mu jedynie przeszkodzić,
aż do całkowitego wyczerpania i płaczu. Zasypiał dopiero po przystawieniu do
piersi, co wcześniej w ciągu dnia właściwie mu się nie zdarzało, albo kiedy
udało się go utulić na rękach, a potem już na wpół śpiącego położyć na boczku.
I pomimo tego, że byłam cały czas w pobliżu, przychodziłam zawsze kiedy maluszek
zaczynał marudzić albo płakać, to oczywiście czasem rodziła się z tyłu mojej
głowy myśl, która najczęściej nie przynosi
niczego dobrego ani mamie ani dziecku. Myśl że robię źle, jestem złą matką, ba, potworem, bo dziecko
wcześniej mogło a teraz nie może, więc może jednak lepiej wrócić do starego…
Subskrybuj:
Posty (Atom)