wtorek, 28 kwietnia 2015

Relacja z niezwykłej podróży pociągiem na trasie Wieliczka-Kraków i z powrotem :)


Wraz z nastaniem wiosny odżył w nas duch poszukiwaczy przygód. Dlatego też zaczynamy na blogu nowy cykl podróżniczy :D Będzie o naszych wyprawach. Bardziej małych niż dużych, ale jakże pasjonujących, bo widzianych oczami małego dziecka. 

Panie i Panowie, cykl małe DUŻE podróże uważam za rozpoczęty ;) W ramach inauguracji relacja z niezwykłej podróży pociągiem na trasie Wieliczka – Kraków i z powrotem :)

Rzecz wydarzyła się w piątkowe popołudnie. Celem naszym było spotkanie z Szymonem w mieście Kraków i udane się całą trójką w podróż powrotną. Tymianek wraz z wózkiem, tata wraz z rowerem a mama wraz z całą tą menażerią :)

Od rana ekscytacja była wielka, bo nie wiedzieliśmy czy się wyrobimy. Wyrobiliśmy się. O 14.00 zwarci i gotowi czekaliśmy na pociąg na stacji Wieliczka Park. Jako że mieszkamy jakby trochę na odludziu, to spragniony towarzystwa Tymek od razu nawiązał bliższą znajomość z pewną drobną i ładną blondynką.  I można rzec, że znajomość tę zawierał z wielkim zapałem. Podskakiwał  jak szalony, śmiał się, pokrzykiwał i machał rękami. Matka widać mu już nie wystarcza. To samo zresztą robił w pociągu. Najpierw przez jakieś 5 minut patrzył w okno jak zahipnotyzowany...


... a potem przeszedł do poznawania kolejnych osobistości. Tym razem był to starszy Pan z naprzeciwka, który udawał, że nas nie widzi. Brzdąc tak się tym przejął, że dostał czkawki, więc pomiędzy zachęcającymi opornego pasażera pokrzykiwaniami czkał w najlepsze. Niezły miałam z tego ubaw :)  

W międzyczasie spoglądałam sobie przez okno i wierzcie mi, od strony torów Kraków wygląda całkiem inaczej.

Dzięki tym jakże licznym atrakcjom  podróż upłynęła nam niezwykle szybko. Kraków powitał nas dworcowym szumem, gwarem i oczywiście tłumem ludzi. 

    Źródło: fakt.pl

Takie wrażenie zrobiło to wszystko na dziecku, że czkawka od razu minęła :)

W tym miejscu zakończył się pierwszy etap naszej podróży więc pozwolę sobie na garść informacji praktycznych, które być może zachęcą Czytelnika do powtórzenia naszego wyczynu.

Pociągi relacji Wieliczka-Kraków są nowe  i bardzo wygodne. Koleje Małopolskie uruchomiły to połączenie niedawno ale już teraz cieszy się ono bardzo dużą popularnością . Kursują one co pół godziny, a podróż pomiędzy centrami obu miast zajmuje dokładnie 23 minuty. Z tyłu składu są specjalne wieszaki na rowery i miejsce dla osób poruszających się na wózkach.  Koszt biletu jednorazowego normalnego to 3 zł. Dzieci do 4 rż. dostają bilety zerowe. Podróż upływa w bardzo przyjemnych okolicznościach.

    Źródło: krakow.gazeta.pl

Więc  jeśli kiedykolwiek zapragniecie odwiedzić Kopalnię Soli w Wieliczce, ALBO NAS :) to nie wahajcie się użyć właśnie tego środka transportu. Jest najszybszy i najwygodniejszy.  Choć wkrótce może być też najbardziej zatłoczony bo ta trasa rzeczywiście cieszy się coraz większą popularnością, szczególnie wśród dojeżdżających do pracy.

Wracając do naszych wojaży. Po opuszczeniu dworca swe kroki skierowaliśmy ku Barbakanowi, by następnie uroczyście przespacerować się Floriańską :)

   Źródło: emito.net

Co za tłumy, Tymianek był w siódmym niebie. Co chwila zaczepiał jakieś osoby i troszkę był zdezorientowany, bo ludzie tym razem nie reagowali na jego zaczepki.  Nie zrażony jednak tymi pierwszymi niepowodzeniami w dalszym ciągu wysyłał zachęcające uśmiechy i odgłosy. 

Potem była Bracka, która nie powitała nas deszczem i dywanami mokrymi od łez, ale słońcem i bardzo przyjemną aurą. Zostaliśmy tam więc na dłużej, by podziwiać przechodniów i popijać kawę (lub mleko, zależy o kim mowa).

    Źródło: bastetlady.blogspot.com

W końcu bobas zmęczony tymi wszystkimi wrażeniami udał się na popołudniową drzemkę a ja mogłam posiedzieć i powspominać czasy kiedy na tą ulicę przyszłam po raz pierwszy w życiu. Pewna Kasia była wtedy jeszcze małą dziewczynką, a teraz chodzi na koncerty na Kazimierzu :)

Wkrótce pojawił się tata, był spacer plantami a potem siup do pociągu i powrotna podróż do domu. A w jej trakcie kolejne znajomości! Dzieci naprawdę łagodzą obyczaje. Nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej tak często zawierałam nowe znajomości z przypadkowo napotkanymi ludźmi. 

Tym razem był starszy Pan oraz Pani Konduktor. 

Pani Konduktor:  Ale Ty grubasek jesteś. Pewnie na piersi co?
Ja: Tak tak, na piersi, lubimy mleczko. Od razu widać, że Pani w temacie.
Starszy Pan: A to jest mój wnuk (pokazuje zdjęcie Pani Konduktor)
Pani Konduktor: Proszę Pani, swojego starszego syna to do 3 roku życia karmiłam, to była masakra, ale za to do tej pory nie wie co to antybiotyk. A wielki taki, że już mu mówię, nie rośnij człowieku bo się domu nie zmieścisz
Starszy Pan: Jaka śliczna dziewczynka. Do taty podobna.
Szymon: Nie nie, to jest chłopiec.
Pani Konduktor: A młodszy całkiem inny (...)
Starszy Pan: O, a to jest moja wnuczka, tu jej takie trochę rybie oko wyszło, ale nawet nie jest źle (pokazuje zdjęcie Pani Konduktor).
Pani Konduktor: Ale radzę nie czekać z drugim dziec... (...) 


No i przez całą drogę rozmowa trwała w najlepsze.

To była bardzo udana wyprawa.

Koniec relacji :)

1 komentarz:

  1. Dzięki uważności Czytelnika Barta udało mi się usunąć ortografa z tytułu posta :D

    OdpowiedzUsuń