W chwilach kiedy pojawiają się nieuniknione
wątpliwości dobrze jest zrobić coś co pomoże zatrzymać na chwilę rozkręcającą się spiralę emocji. Stuknąć się w czoło, porozmawiać z mądrą siostrą
i usłyszeć rzucone mimochodem „szkoda by było tych jego łez”. Przypomnieć
sobie jaki jest cel tych naszych zmagań i zastanowić się co jeszcze mogę, żeby
mojemu dziecku pomóc . Zmiany są przecież w naszym życiu czymś naturalnym. Ale przedsięwzięcia tego rodzaju wymagają delikatności oraz odpowiedniej ilości czasu. I w ostatecznym rozrachunku to dziecko a nie rodzic decyduje o tym jak szybko ten proces będzie przebiegał.
Warto wtedy pamiętać, że w kształtowaniu prawidłowych nawyków dziecka i w ogóle w jego wychowaniu ważna jest konsekwencja. Stałe i przewidywalne otoczenie, jasne reguły, rytuały są dla dziecka bazą do budowania poczucia bezpieczeństwa. Dlatego ważne byśmy zasady co do których mamy przekonanie że będą dobre dla naszego dziecka, stopniowo i wytrwale jednak wprowadzali w życie. Nie dajmy się jednak ponieść. Bo chodzi tutaj o konsekwencję wypełnioną miłością, czyli taką, która ma służyć dziecku a nie godzić w jego poczucie godności czy autonomii. Zbyt sztywne trzymanie się planu może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego, spowodować, że dziecko zrazi się do tego do czego próbujemy go przekonać. Obrany cel bardzo często możemy osiągnąć różnymi drogami. On pozostaje ten sam ale sposoby na jego osiągnięcie mogą być różne i warto znaleźć taki, który akceptowalny jest również dla naszego dziecka. A jeśli jednak mamy wątpliwości, to zastanówmy się czy aby na pewno obraliśmy dobry cel. O wiele lepiej jest zmienić zdanie niż trzymać się czegoś co do czego nie mamy przekonania.
W okresach wprowadzanych
zmian rodzic musi szczególnie nastawić się na tryb uważnej obserwacji i
zdrowego rozsądku. Bo bobas, choć mały, potrafi skutecznie pokazać jakie są
jego preferencje. On sam swoim zachowaniem podpowiada nam co na ten moment jest
dla niego do zaakceptowania a co nie. Jeśli
mój synek płacze bo nie potrafi zasnąć w łóżeczku to biorę go na ręce, kołyszę i daję czas na wyciszenie. A kiedy jest już spokojny znów tam układam, bo przecież wiem, że to
miejsce jest dla niego bezpieczne i z czasem będzie pomagać mu w zasypianiu.
Ważne żeby czuł, że mama przyjdzie zawsze kiedy tego potrzebuje, weźmie na
ręce, przytuli, pomoże zasnąć.
Teraz sytuacja wygląda naprawdę dobrze. I kiedy po drzemce wita
mnie w łóżeczku okrągła, uśmiechnięta buzia myślę sobie, że tą lekcję chyba
udało nam się odrobić. Oboje jesteśmy dojrzalsi o ten jeden, malusi jak
noworodek, krok :)
Przeczytaj również : Jak to jest z tym zasypianiem?
Przeczytaj również : Jak to jest z tym zasypianiem?
Bardzo się cieszę, że powstał ten blog. To ważne, by pokazywać, że konsekwencja w relacji z małymi dziećmi nie polega na sztywności, ale umiejętności odpuszczenia (i sobie i dziecku) wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja. Wiele matek zapomina o tym, że mają w sobie instynkt, który jest mądrzejszy niż setki poradników i że warto zaufać sobie. A ten instynkt to po prostu miłość do własnego dziecka.
OdpowiedzUsuńBrawo Ilona! Pozdrawiam, BMW
No właśnie, warto zaufać swoim odczuciom. Nie robić niczego wbrew sobie nawet jeśli gdzieś przeczytaliśmy albo usłyszeliśmy że tak ma być. Chociaż wiem doskonale jak trudne jest to na początku kiedy w ogóle jeszcze nie czujemy się pewnie w roli rodzica.
UsuńDzięki Basia :)