Między kulturami to seria spotkań z rodzicami mieszkającymi poza krajem w którym sami się wychowali. Jaka jest rzeczywistość w której żyją i co jest dla nich ważne w wychowaniu własnych dzieci? Czy doświadczenia z dwóch kultur w jakiś sposób wzbogacają ich rodzicielstwo? Jeśli tak jak ja jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania to nie wyłączajcie radioodbiorników ;)
Dziś wyruszamy do Danii. Kasia, razem ze swoim partnerem (rodowitym skądinąd Kaszubem), od prawie trzech lat mieszka w Kopenhadze. Pół roku temu ta dwójka stała się jakby trójką, bo dołączyła do nich maleńka Amelka. Czy ten mały człowiek zmienił choć trochę ich życie? Jak to jest być rodzicem w kraju skandynawskim? Posłuchajcie :)
Kasiu jak trafiłaś do Kopenhagi?
Były
przynajmniej dwa powody. Mój były partner studiował i pracował w Kopenhadze.
Ja w tym czasie mieszkałam w Warszawie i
po prostu mieliśmy dość związku na odległość i postanowiliśmy sprawdzić czy
wytrzymamy ze sobą pod jednym dachem. Wydaje mi się, że drugim powodem było
duże rozczarowanie życiem w Polsce. Po powrocie z wolontariatu na Malcie trudno
było mi ponownie zaadaptować się do polskich realiów. Umowy śmieciowe, ciągłe
życie pod kreską, poczucie, że dużo więcej się daje niż otrzymuje. Któregoś
pięknego dnia postanowiłam drastycznie zmienić swoje życie i zapisałam się do
szkoły kucharskiej w Kopenhadze :)
A jak to jest
być mamą? Co to dla Ciebie znaczy?
Nie
ukrywam, że sama wiadomość o ciąży to był wielki szok. Akurat w tym samym
czasie zamknięto restaurację, w której pracowałam. W trakcie szkoły, bez pracy
i w ciąży - nie najlepsze połączenie. Przez pierwsze miesiące czułam się bardzo
zagubiona, także przez ciągłe mdłości i nie wychodzenie z łazienki. Jednak, gdy
poczułam pierwsze ruchy małej, byłam kupiona :). Bycie mamą jest fantastyczne.
To wielka radość, chęć zrobienia dla tej małej istotki wszystkiego ale i wielka
odpowiedzialność i stres. Nie ma się co oszukiwać to też totalna zmiana
dotychczasowego trybu życia. Już nie można wyjść gdzie i kiedy tylko chcesz.
Każde opuszczenie domu to wielka wyprawa, która ma też swoje uroki.
Jaką jesteś
mamą? Jak Ty siebie widzisz?
Nie mnie to
oceniać. Staram się jak mogę :) Myślę, że bardzo dużo od siebie wymagam. Czuję
tą wewnętrzną presję bo jednak skończyło się tę psychologię i coś powinno się
wiedzieć. Czasem mam dużo wątpliwości czy jestem dobrą mamą ale potem widzę ten
wielki zaśliniony uśmiech i wiem, że jest ok :) Chyba jestem trochę
nadopiekuńcza bo każdy najmniejszy płacz wywołuje niepohamowane dążenie w
stronę źródła :), ale to pewnie mija z czasem.
Co jest dla
Was ważne w wychowaniu Waszej córki?
Na pewno
przekazanie jej wartości, które są ważne także dla nas. Otwartość na świat, na
drugiego człowieka. Szacunek do tego skąd się pochodzi, do języka i do
tradycji. Przekazanie jej pewnych zasad dobrego wychowania, których jakoś nie
zauważam tu w Danii, np. mówienie dzień dobry sąsiadom, ustępowanie miejsca w
autobusie itp.
Czy
obserwujesz jakieś trendy w wychowaniu dzieci które jakoś szczególnie się w
Danii uwydatniają?
Ja nazywam
to zimnym wikingowskim chowem. Mogę tu mówić tylko na podstawie obserwacji, bo
tak naprawdę nie mamy zbyt wielu duńskich znajomych. Generalnie mam wrażenie,
że Duńczycy nie chuchają tak na dzieci jak to ma miejsce w Polsce. Gołe główki,
gdy na zewnątrz silny wiatr i góra 10 stopni - norma, mama ubrana w płaszcz i
szal a dziecko w krótkich spodenkach - norma. Ciągle pozostaję w szoku po
wiadomości, że dzieci śpią na dworze w wózkach także w zimie. I nie mówię tu
tylko o mamach wystawiających wózki do ogródka ale też o żłobku, do którego
pójdzie nasza mała. Duńczycy dużą wagę przywiązują do życia w zgodzie z naturą
i do wolności. Stąd duży liberalizm w wychowaniu, ale także nacisk na
kształtowanie wyobraźni poprzez najprostsze drewniane zabawki i aktywny sposobów
spędzania czasu. Choć podobno już jednorocznym dzieciom pokazuje się w żłobkach
jak obsługiwać ipody.
Jakie są
duńskie rodziny?
Wydaje mi
się, że przeważa model 2+2 w typowo duńskich rodzinach. Wyznawcy islamu,
których jest tu mnóstwo mają znacznie więcej dzieci. Niestety duńskie rodziny
bardzo często się rozpadają. Wskaźnik rozwodów jest tu bardzo wysoki a
dzieciaki najczęściej spędzają jeden tydzień z mamą a drugi z tatą.
Jaki jest
model macierzyństwa i ojcostwa w Danii?
Duńczycy
stawiają na równouprawnienie. Kobiety są bardzo niezależne, czasem odnoszę
wrażenie, że bardziej od mężczyzn. Ojcowie pełnią bardzo dużą rolę w wychowaniu
dziecka. Najlepszym dowodem na to jest częsty widok tatusiów z wózkami na ulicach.
Pamiętam, że gdy przyjechałam tu pierwszy raz zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Tak jak pisałam panuje tu duży liberalizm. Dzieci są traktowane jak partnerzy a
nie jak ktoś niższy rangą. Ma to swoje dobre strony ale widać także wyraźny
brak granic.
Co jest wg
Ciebie najtrudniejsze w byciu mamą w Danii?
Bez
wątpienia najtrudniejszy jest brak rodziny. Żałuję, że moje dziecko nie widzi
na co dzień babci i dziadka. Nie ma co ukrywać, że bardzo dobrze jest mieć blisko
siebie kogoś kto doradzi co zrobić w danej sytuacji a czasem odciąży na
chociażby pół godziny. Poza tym nie ma zbyt wielu frustrujących rzeczy. Mamie w
Danii żyje się całkiem nieźle. Autobusy, pociągi, metro, windy na każdej
stacji, wszystko jest przystosowane tak aby łatwo było poruszać się z wózkiem.
Miejsca do przewijania są właściwie wszędzie a każde centrum handlowe jest
zaopatrzone w miejsca dla mam, gdzie można karmić w specjalnie przygotowanych
kabinach, podgrzewać mleko w mikrofalach czy po prostu spędzić miło czas z
innymi mamami.
Czy doświadczenia z życia w dwóch kulturach wnoszą coś do
tego jak wychowujesz swoje dziecko?
Na pewno
wnoszą. Chcąc nie chcąc przejmuję pewne podejście do wychowania i wydaje mi
się, że duńska kultura będzie miała na nas coraz większy wpływ. Chociażby za
sprawą żłobka, do którego mała pójdzie już całkiem niedługo. Ponieważ duński
język nie należy do najłatwiejszych i nauka go idzie mi jak po grudzie, obawiam
się, że doświadczę dnia w którym mała wróci z przedszkola a ja nie będę miała
pojęcia co ona do mnie mówi. Z drugiej strony cieszy mnie to, że nauczy się
dwóch języków (bo i angielskiego) w zasadzie bez żadnego wysiłku i zupełnie za
darmo.
Jak wygląda
opieka nad ciężarną w Danii?
Ciąża
przede wszystkim jest traktowana jako coś naturalnego w życiu kobiety a nie jak
choroba. Kobiety pracują do końca 8 miesiąca ciąży a zwolnienia lekarskie
bardzo trudno dostać. Zaleca się kobietom aktywność fizyczną (przynajmniej
godzinę dziennie). Ja przestałam jeździć na rowerze dopiero dwa tygodnie przed
porodem gdy już z powodu przedniego przeciążenia nie wyrabiałam na zakrętach :)
I nie jest to tutaj niczym dziwnym, w Polsce natomiast jest to nie do
pomyślenia.
Opieka także znacznie różni się od tej polskiej. Jeśli nic nie
wskazuje, że dzieje się coś złego, w ciążę praktycznie się nie ingeruje. Na
wizyty kontrolne chodzi się do swojego lekarza rodzinnego (przez cały okres
ciąży nie widział mnie żaden ginekolog).
Oprócz tego spotyka się kilka razy z położną, która osłuchuje brzuch, mierzy
ciśnienie i jest gotowa odpowiedzieć na każde pytanie. Położne są tutaj w pełni samodzielnymi pracownikami medycznymi. Badanie moczu robi
się na każdej wizycie samemu w łazience. W zdrowej ciąży USG jest wykonywane
tylko dwukrotnie. Ja z powodu podwyższonego ciśnienia (syndrom białego fartucha
;)) miałam zdecydowanie więcej badań i wizyt u lekarza położnika. Także, jeśli
coś się dzieje możesz czuć się w pełni zaopiekowana.
Jak wygląda
opieka okołoporodowa? Na co zwraca się szczególną uwagę? Czy preferowane są
porody naturalne, czy cesarskie cięcia?
W szpitalach, czy może raczej w domach?
Do wyboru
są wszystkie opcje. Jest możliwość uzgodnienia wszystkiego z położną. Wydaje mi
się jednak, że większość kobiet wybiera porody w szpitalu. Jeśli tylko ma się
ochotę można zdecydować się na umówione cesarskie cięcie, choć większość Dunek
wybiera porody naturalne. Ma się również do dyspozycji wszelkie możliwe środki
znieczulające: zewnątrzoponowe, wanny, prysznice, prądy, masaże, akupunktura.
Gdy poczuje się skurcze dzwoni się do specjalnej przychodni położniczej i tam
dostaje się instrukcje co robić dalej. Najczęściej położne każą ci czekać w
domu do momentu gdy skurcze nie pojawiają się co 3 minuty i trwają długo. Do
szpitala dojeżdza się samemu, karetkę wzywają dopiero gdy dziecko wychodzi już
na ten świat. Każda rodząca ma do dyspozycji własną salę i łazienkę. Po porodzie rodzice i dzidziuś zostają przez
dwie noce w tak zwanym hotelu dla rodziców, znajdującym się przy szpitalu.
Wygląda to jak prawdziwy hotel z telewizorem, menu z posiłkami i położnymi w
roli obsługi :) Większość Dunek jednak, rodzących po raz drugi i kolejny,
decyduje się na wyjście ze szpitalu już w kilka godzin po porodzie.
A jak to jest z
obecnością ojca przy porodzie?
Tato
podczas porodu to standard. Oczywiście ma wspierać jak tylko może, położna
instruuje go co w danym momencie może zrobić, jeśli ma ochotę, np. masaż.
Niestety, włącznie z propozycją zobaczenia główki co mówiąc szczerze nie za
bardzo przypadło mi do gustu :)
Jak
wspominasz swój poród?
Jeśli
chodzi o mój poród to byłam wielką szczęściarą. Pojechałam do szpitala tylko
dlatego, bo położna stwierdziła, że moje ciśnienie jest zbyt wysokie żeby
puścić mnie do domu. Po godzinnej jeździe autobusem w szpitalu okazało się, że
mam już bardzo częste i regularne skurcze, których ja praktycznie nie czułam.
Po przebiciu wód płodowych akcja nabrała zawrotnego tempa no i wreszcie je
poczułam i to ze zwielokrotnioną siłą. Dzięki temu jednak, po niecałych dwóch
godzinach Amelka była na świecie. Także nie zdążyłam wykorzystać żadnej z
proponowanych opcji znieczulenia :) Położna, bo tylko one są podczas porodu,
była bardzo stanowcza i rzeczowa ale naprawdę czułam, że wie co robi. Po całej
akcji natomiast, przeprosiła mnie za swoją oschłość i powiedziała, że musiała
być taka bo wszystko działo się za szybko nawet jak dla niej.
Czy coś Cię
szczególnie dziwiło w kwestii opieki nad ciężarną albo w opiece okołoporodowej?
Oooo całe
mnóstwo rzeczy. To, że przez całą ciążę nie badał mnie ginekolog, nikt nie
sprawdzał rozwarcia i wszystkich tych ważnych rzeczy, które sprawdza się w
Polsce. To, że po porodzie nie zabrano ode mnie małej nawet na sekundę (nawet
na wagę kładł ją tata). To, że po porodzie nie widział nas żaden lekarz a
temperaturę małej i mnie zmierzono tylko raz podczas całego pobytu w szpitalu.
To, że w hotelu dla rodziców, położna przyszła tylko raz zapytać jak się mamy i
wcale nie ingerowała w to co robimy. Jeśli miało się jakieś pytania to
oczywiście chętnie udzielano odpowiedzi ale trzeba się było samemu zgłosić. Po
porodzie dziecka nie kąpie się aż do momentu odpadnięcia pępowiny. Ja nie mogąc
już patrzeć na moje biedne brudne maleństwo wykąpałam je zaraz po powrocie do
domu. Później natomiast dowiedziałam się, że ma to głęboki sens gdyż na skórze
dziecka jest mnóstwo przeciwciał, które wchłaniają się powoli i nie wolno ich zmywać. Co jest bardzo pozytywne i
zaskakujące to to, że położna przychodzi w odwiedziny do mamy i dziecka bardzo
często. Pierwszy raz w pierwszym tygodniu po narodzinach a później mniej więcej
co dwa/trzy miesiące aż do 1,5 roku życia dziecka.
Jak jest z
karmieniem piersią? Czy kobiety są do tego zachęcane? Jak długo z reguły mamy karmią swoje dzieci
piersią?
Kobiety są
zachęcane do karmienia piersią przez położne. Pierwsze przystawienie ma miejsce
kilka minut po porodzie. W razie jakichkolwiek problemów istnieją specjalne
położne laktacyjne, do których można się zgłosić.
Co ciekawe jeśli ma się
nadmiar pokarmu można go sprzedawać szpitalowi za całkiem dużą sumę. Pracownik
szpitala codziennie odbiera mleko od mamy i jest ono później wykorzystywane do
dokarmiania wcześniaków na oddziale.
Karmienie piersią jest też jakby mniej krępujące niż w Polsce.
Mnie zdarzyło się już karmić w zasadzie wszędzie. Karmienie jest czymś bardzo
naturalnym i nikogo nie szokuje widok nagiej piersi. To też leży w duńskiej mentalności;
nagość to nic krępującego, co widać wyraźnie w przebieralniach na basenie czy
opalających się topless paniach na plaży.
Karmi się tak długo jak ma się ochotę,
nikt się w to nie wtrąca, jest to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Ja miałam
plan karmienia do 6 miesiąca ale już widzę, że będzie to trwało dłużej. Ze
względu na to, że jest to bardzo wygodne (zawsze na miejscu i zawsze ciepłe) a
także biorąc pod uwagę jego wyjątkowe właściwości (przeciwciała, komórki
macierzyste itp.) myślę, że będę karmić przynajmniej do czasu gdy
mała zaadoptuje się w żłobku.
Jak wygląda
opieka socjalna nad młodymi matkami?
Urlop
macierzyński trwa rok. Najczęściej jest tak, że mama spędza z dzieckiem pierwsze
pół roku potem na urlop przechodzi tata. Finansowo też jest całkiem nieźle.
Mama otrzymuje normalną wypłatę. Oprócz tego otrzymuje się pieniądze na dziecko
co kwartał aż do 18 roku życia dziecka. Suma zależy od wieku dziecka, dla
najmniejszych wynosi ona około 2400 zł na kwartał.
Czy jest
coś co było dla Ciebie na początku szczególnie nowe czy zadziwiające w kwestii
opieki nad dzieckiem i wychowania?
Oprócz
wcześniej wspomnianych rzeczy także to, że tak szybko posyła się dzieci do
żłobków, bo już od 11 miesiąca. Jest również możliwość założenia mini żłobka u
siebie w domu, jeśli ma się ochotę zaopiekować jeszcze jednym dzieckiem.
Rodzice tego dziecka płacą wtedy tej mamie pieniądze w wysokości porównywalnej
do opłat żłobka a mama dodatkowo dostaje dopłaty od państwa.
Jak to jest
ze spaniem z dziećmi? Przyjęte jest że dzieci śpią w swoim łóżeczku, w swoim
pokoju, w łóżku rodziców?
Pewnie bywa różnie. Położne naciskają raczej na samodzielne zasypianie w łóżeczku. U nas jest tak, że mała najczęściej zasypia ze mną w łóżku podczas karmienia a ja przekładam ją do łóżeczka i tam śpi praktycznie całą noc. Gdy zdarzy jej się obudzić w nocy po prostu zabieram ją do nas i znów odkładam gdy zaśnie.
Wózek, czy
chusta? Po co chętniej sięgają rodzice?
Raczej
wózki. Bardzo popularne są tutaj olbrzymie gondole, w których dziecko przypięte
pasami jeździ czasem nawet do 1,5 roku, mając przed sobą sporo miejsca na swój
własny plac zabaw. Spotyka się również nosidełka, najrzadziej chusty.
Pieluszki
jedno- czy wielorazowe?
Oba typy.
Ze względu na duży nacisk na ekologię również te wielorazowe. My używamy
jednorazowych z czystej wygody.
Używa się
jak najbardziej. Nie wiem czy się je pochwala czy nie. Czasem widuję trzylatki
ze smoczkami w buzi. Ja osobiście jestem przeciw smoczkom po pierwszym roku
życia. Niepotrzebne skazywanie dziecka na lata terapii logopedycznej żeby
odkręcić wszystkie wady wymowy, które powoduje tak długie używanie smoczka.
Jak to jest ze szczepieniami?
Szczepienia
zaczynają się od trzeciego miesiąca co uważam za ogromny plus. Jeśli chcesz
możesz nie szczepić dziecka, to twoja odpowiedzialność. Wszystkie szczepienia
nawet te, za które w Polsce płaci się krocie są tu bezpłatne. Amelka jak
narazie dostała dwie szczepionki, tzw. 5 w 1 oraz przeciwko pneumokokom -
pierwsza dawka w 3 miesiącu, druga w 5 miesiącu. Następne szczepienie w 1 roku
życia.
Czy jest
jeszcze coś o co powinnam Cię zapytać?
Może jest coś co wydaje Ci się w Waszej sytuacji szczególnie ważne albo
ciekawe?
Bardzo
fajnym pomysłem są tutaj tak zwane kluby mam. Położna podczas wizyt zachęca do
spotkań mamy z dziećmi w podobnym wieku. Spotkania są organizowane przez
położną raz w tygodniu i są na przeróżne tematy dotyczące wychowania i opieki.
Najczęściej mamy te zaprzyjaźniają się ze sobą i spotykają dużo częściej na
wspólne spacery itp. Ja ze względu na to, że jestem obcokrajowcem i nie mówię
po duńsku dostałam możliwość spotkania mam, które także mówią po angielsku.
Pochodzą one ze wszystkich stron świata i zawsze można dowiedzieć się czegoś
nowego o ich zwyczajach opieki nad dziećmi. Wspólne wypady na kawę, zakupy, do
kina czy na basen są niewątpliwie dużym wsparciem społecznym.
Kasiu bardzo dziękuję Ci za rozmowę i za czas który mi poświęciłaś. Dla mnie to było bardzo interesujące spotkanie :)
Opublikowane zdjęcia są wyłączną własnością Katarzyny Burak
W Polsce też być może niedługo szczepienia przeciw pneumokokom będą refundowane. Na razie jednak można korzystać z programów bezpłatnych szczepień realizowanych przez niektóre samorządy. Lista znajduje się na tej stronie: http://szczepimy.com.pl/dla-rodzicow/akcje-bezplatnych-szczepien/
OdpowiedzUsuńDzięki za informację, nie wiedziałam, że samorządy realizują takie programy. Pozdrawiam :)
Usuń