środa, 20 maja 2015

Między kulturami - w zwariowanym Teodorowie


Między kulturami to seria spotkań z rodzicami mieszkającymi poza krajem w którym sami się wychowali. Jaka jest rzeczywistość w której żyją i co jest dla nich ważne w wychowaniu własnych dzieci? Czy doświadczenia z dwóch kultur w jakiś sposób wzbogacają ich rodzicielstwo? Jeśli tak jak ja jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania to nie wyłączajcie radioodbiorników ;)

Zapraszam Was dziś na spotkanie z Sylwią - mieszkającą w Austrii mamą pewnego przystojnego Teodora. Bardzo się cieszę, że poświęciła mi trochę swojego czasu i odpowiedziała na te wszystkie pytania którymi ją zasypałam :)


Sylwia jest drobną energiczną kobietą.  Sześć lat temu, tuż po skończeniu studiów, wyjechała do Austrii, bo stamtąd pochodził jej mówiąc staroświecko - ukochany :) Teraz to jej mąż, a od ponad roku również ojciec wspomnianego Teodora :)

Sylwia jak to jest być mamą? Co to dla Ciebie znaczy?

Rodzicielstwo zaskoczyło i na początku przerosło mnie zupełnie. Z perspektywy myślę że nie byłam zupełnie na nie przygotowana i patrzyłam nań wyłącznie przez różowe okulary. Po przebytym baby bluesie i małżeńskim kryzysie jestem silniejsza. My (nasze małżeństwo) jesteśmy silniejsi. Odnaleźliśmy się na nowo w tym zwariowanym”Teodorowie” i znów jesteśmy szczęśliwi. Już nie tak wolni i spontaniczni jak kiedyś ale za to mamy jeden wspólny temat który nigdy się nie kończy i nie nudzi.

Co jest dla Ciebie ważne w wychowaniu Waszego syna? Jakie wartości chciałabyś mu przekazać najbardziej?

Przede wszystkim szacunku wobec samego siebie i wobec innych ludzi. Niezależnie od tego ile się ma w portfelu.

Macie z mężem jakieś spory i różnice światopoglądowe w kwestiach wychowawczych?

Póki co ciężko coś powiedzieć. Rocznego dziecka jeszcze się nie dyscyplinuje.

Czy obserwujesz jakieś trendy w wychowaniu dzieci które jakoś szczególnie się w Austrii uwydatniają? 

Ciężko powiedzieć. Są różne typy. Od zamożnych kobiet z nianiami, po eko-mamy same szyjące ubrania.

Jaki jest model macierzyństwa w Austrii? 

Często i gęsto matki zostają z dziećmi nawet i do 3-go roku życia. Jeśli są aktywne zawodowo wszystko zależy od piastowanej pozycji. Kobiety na wysokich stanowiskach wracają relatywnie szybko (do pół roku). Ale to tylko ułamek. Wg prawa pracodawca ma cię obowiązek zatrudnić do momentu ukończenia przez twoje dziecko 2 roku życia. Znaczna część matek wykorzystuje ten czas (w tym i ja) o ile są sobie wstanie finansowo na to pozwolić. Jeśli nie, po roku zwykle trzeba znowu zacząć pracować.

A jacy są ojcowie? 

Ojcowie są różni, ale większość których znam angażują się bardzo. Pracują, ale po pracy są dla swoich dzieci obecni. Uczestniczą w kursach szkoły rodzenia, przewijają, przygotowują flaszkę w nocy jeśli jest taka potrzeba. Zwłaszcza, że jest coraz większa moda na dzielenie urlopu macierzyńskiego między oboje rodziców.

Rodzice ochraniają swoje dzieci?

Myślę, że moda na ochranianie przeszła tutaj do lamusa wraz z poprzednią generacją. Gdy patrzę jak dzieciaki prawie samopas latają po parkach to zastanawiam się jak ja sama to rozegram :)

Co jest dla Ciebie - osoby z innego kraju - najtrudniejsze w byciu mamą w Austrii? Może jest coś co jakoś szczególnie Cię frustruje?

Bardzo frustrująca dla mnie była tematyka odstawienia od piersi. Kobiety z którymi miałam do czynienia karmiły krotko:  4 miesiące, pół roku, maksymalnie 8-10 miesięcy. Miałam wrażenie jakiegoś wyścigu kto szybciej odstawi dziecko. Obłęd jakiś. Zamiast się cieszyć cudownym czasem karmienia to czułam się zaszczuta...” to ty jeszcze karmisz?". Mam wrażenie że w Polsce karmi się dłużej. Poza tym nie miałam absolutnie żadnych problemów.

Teraz trochę z innej beczki. Jak wygląda opieka nad ciężarną w Austrii?

Zaraz na początku dostaje się książeczkę matki i dziecka w której określone są wizyty u ginekologa prowadzącego ciążę. One są za darmo. Za badania prenatalne trzeba zapłacić samemu.

Jak wygląda opieka okołoporodowa? Na co zwraca się szczególną uwagę? Czy preferowane są porody naturalne, czy cesarskie cięcia?  W szpitalach, czy może raczej w domach? 

Są kobiety które porywają się na poród w domu, ale jest ich niewiele. Zwykle porody odbywają się w szpitalu i najlepiej naturalnie. Planowaną cesarkę można bezproblemowo zrobić prywatnie, a i w niektórych szpitalach słyszałam, że jest to możliwe.

Jak jest z obecnością ojca przy porodzie? Jest, nie ma go, pełni jakąś szczególną rolę? 

Tata przy porodzie to tutaj już standard. Jego rola: wspierać rodzącą jak tylko może :)

A jak Ty wspominasz swój poród? 

To opowieść na inny raz hi hi :) Ale tak ogólnie nie najgorzej. Nie było łatwo bo leżałam w bólach całą noc. Miałam wyjątkowo bolesne skurcze krzyżowe - bolał mnie cały kręgosłup. A skończyło się cesarką bo mały miał pępowinę wokół szyi.

Czy coś Cię szczególnie dziwiło w kwestii opieki nad ciężarną albo w opiece okołoporodowej? 

Szpital w którym rodziłam miał certifikat  "Przyjazny karmieniu", wiec cyckowe sztazi (specjalne siostry) pilnowały cie nawet w nocy czy dziecko dostawiasz hi hi :) Ale że ja nie miałam problemów i karmiłam chętnie to nie denerwowała mnie ta kontrola. Wiem jednak, że niektórym dziewczynom przeszkadzało.

W moim szpitalu mieli naprawdę świetny program dla kobiet w ciąży. Darmowe rozmowy z położną, spotkania z anestezjologiem, dietetykiem. Nawet "pogotowie cyckowe” jak ja to mowie, czyli pomoc przy karmieniu piersią mieli.

A jak to jest z pomocą socjalną dla rodziców w Austrii? Czy mogą oni liczyć na jakieś specjalne zachęty ze strony państwa? 

Niezależnie od tego ile zarabiałaś wcześniej, albo czy w ogóle pracowałaś, dostajesz 1000 euro przez rok. Przy czym te same pieniądze możesz sobie rozłożyć na dwa albo trzy lata.

Jaka jest taka typowa rodzina w Austrii? Ile jest w niej dzieci? Chodzi o Twoje odczucia i obserwacje. 

Cóż żeby polecieć po stereotypach to średnia rodzina pochodzenia tureckiego ma kilkoro dzieci, austriacka dwoje. Ale realia rzeczywiście tak wyglądają.

Czy coś było dla Ciebie szczególnie nowe czy zadziwiające w kwestii opieki nad dzieckiem?  

Kwestia karmienia piersią i smoczka. Karmić ponad rok –wstyd, ale smoczek do czwartego roku życia to już ok.

Jak to jest ze spaniem z dziećmi? Dzieci śpią same czy z rodzicami?

Nasz Dorek śpi z nami i nam to bardzo pasuje. Ale też mam czasami wrażenie, że rodzice czynią z tego jakiś wychowawczy sukces jeśli się taką małotę paromiesięczną wywala nie tylko do innego łóżka ale i do innego pokoju. Myślę, że wiele osób śpi z dziećmi tylko się głośno do tego przecież przyznać nie wypada.

Wózek, czy chusta? Po co chętniej sięgają rodzice? Jak to było u Was? 

W większości wózek, od czasu do czasu nosidełko. Chustę mam, ale dla mnie za dużo było z tym zachodu. Nosidełka są tutaj naprawdę bardzo popularne. Byłam nawet na specjalnym doradztwie jak odpowiednio dziecko nosić. Powody? Czysta wygoda- jak się dzieć darł w niebogłosy bo w wózku nie chciał siedzieć to wygodnie było go wpakować w nosidełko co by mieć ręce wolne do pchania wózka :)

Pieluszki jedno - czy wielorazowe? Jak to było u Was? 

Tylko i wyłącznie pampersy. Nie poznałam tu nikogo kto by się bawił w wielorazowe. Ja nawet nie rozważałam innej opcji.

Co ze smoczkami? Używa się, nie używa? Pochwala się, nie pochwala? Jak to było u Was?  

Tu się dzieci smoczkuje na masę. I pięciolatki ze smokiem widziałam. Ja na początku chciałam bez smoczka, ale jak zobaczyłam że syna to bardzo uspokaja to odpuściłam. Jak miał 5 miesięcy to wypluł i już więcej nie chciał (w sensie że w ogóle przestało go to uspokajać). Zwłaszcza jak mocno płakał a teściowa mu próbowała na siłę wciskać to się strasznie wkurzał. Więc od tego czasu smoczka mu nie dajemy.

Żłobki, opiekunki, babcie? Co jest preferowane? Od jakiego wieku dziecka? 

Różnie, w zależności od tego, czy mama musi pracować i czy rodzinę stać na niańkę. Zwykle dzieci wędrują do przedszkola  przed trzecimi urodzinami.

A jak jest ze szczepieniami?

Jest pula szczepień obowiązkowych, które zaczynają się już w pierwszym miesiącu i trwają do około drugiego roku życia dziecka.  My szczepimy na te obowiązkowe. 


Czy Twoje doświadczenia z życia w dwóch kulturach wnoszą coś do Twojego życia i do tego co chciałabyś przekazać swojemu synowi?

Emigracja nie jest rzeczą łatwą, ale nawet gdybym nie wyemigrowała, chciałabym przekazać mojemu dziecku cnotę wytrwałości i walki o swoje. Bardzo dużo mnie kosztowało żeby zacząć pracować w Austrii w zawodzie. 

Dwu kulturowe doświadczenia na pewno są super żeby zachować trochę zdrowego rozsądku. Łatwiej znaleźć złoty środek. Np. kwestia diety w trakcie karmienia. W Polsce położne nakładają matkom straszny reżim. Tutaj natomiast można jeść wszystko co się chce, nawet odrobina alkoholu przy karmieniu nie przeszkadza (czego z kolei nie robiłam nigdy). Z drugiej strony trochę to miesza bo już sam człowiek nie wie co w końcu jest  właściwe a co nie. Jeśli uda się wsłuchać we własne potrzeby można znaleźć indywidualną drogę dla siebie. 

Dziękuję za rozmowę :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz