Co nam dał udział w tym przedsięwzięciu?
Trochę bałaganu, dużo fajnych zdjęć i całą masę niesamowitych momentów, w których zupełnie niepostrzeżenie wkradała się do naszego domu świetna zabawa. Niesamowite było to, że kiedy zaczynałam coś robić, to synek (a często też i Sz) po chwili mieli ochotę do mnie dołączyć. Często z tych małych zabaw robił się naprawdę super czas.
Dla mnie samej najcenniejsze było to, że doświadczyłam ile fajnych rzeczy może się zadziać w domu kiedy chce się zrobić coś razem.
W takiej zabawie naprawdę jest moc :) Moc bliskości można rzec :)
#bliskopadowe zabawy pewnie zostaną z nami na dłużej :)
A tak było przez kilka ostatnich dni :)
Dwudziesty drugi dzień. Kolorowe Kredki.
U nas kredki służą głównie do wkładania do buzi póki co :) Takie czasy :) Ale kredki mamy i często ich używamy. Tym razem wkładaliśmy je do pudełka...
... potem ich w tym pudełku szukaliśmy...
i trochę nimi mazaliśmy.
W międzyczasie były oczywiście pogonie za kredką. To znaczy za Tymkiem w sumie. Ciągle się dziwię ile się może się zmieścić w tej małej buzi :)
Dwudziesty trzeci dzień. Turlanki.
My tę czynność nazywamy jargoleniem i bardzo, ale to bardzo lubimy to robić. I Tymek, i mama, i tata chyba też :) A ja to już po prostu to uwielbiam :) Zdarza się to w związku z tym kilka razy w ciągu dnia. Co najmniej :) Pocieranie, gilganie, turlanie, podgryzanie, wspinanie po rodzicach... a przy tym mnóstwo śmiechu i jeszcze więcej przyjemności :)
Na potrzeby fotografii tym razem było dostojnie i statecznie :)
Oczywiście jedzenie to też dobra okazja, żeby się nieco poprzytulać :)
A w związku z tym, że babcia przyjechała w odwiedziny, to ona też się załapała :)
Dwudziesty czwarty dzień. Zabawa w chowanego.
Najczęściej za tą firanką chowa się Tymek. Ale tym razem to on szukał :)
Najpierw babci...
... a potem mamy :)
Dwudziesty piąty dzień. Dzień pluszowego misia.
Tymko bardzo lubi się przytulać do pluszaków, bardzo lubię na niego wtedy patrzeć :) Z okazji tego dnia wyciągnęliśmy więc wszystkie nasze pluszaki. Najpierw je wszystkie przekładał, przerzucał i oglądał...
... potem tulił Misia Krzysia. Ostatnio to jego ulubiony :)
Potem jeszcze przekładaliśmy wszystkie pluszaki do pudła...
A na koniec do pudła wszedł również Tymek :) Z pomocą mamy ma się rozumieć :)
Dwudziesty szósty dzień. Poszukiwacze skarbu.
Tymek zajada się ostatnio pomarańczami, więc nasz skarb to były właśnie pomarańcze. Plus cynamonka, którą, muszę się pochwalić, osobiście upiekłam ;)
Najpierw roznosiliśmy te skarby po różnych zakątkach domu...
... a potem ich szukaliśmy. :) Z niewielką moją pomocą udało się odszukać wszystkie nasze skarby :)
Oczywiście Tymek nie przegapił okazji, żeby wejść do pojemnika na pościel :) Potem długo jeszcze w tym pojemniku siedział i zajadał pomarańcze :)
Dwudziesty siódmy dzień. Karton. I co dalej?
Kilka dni wcześniej dostaliśmy naszą przesyłkę z pampersami zamówionymi przez internet. Kiedy zobaczyłam wielkie solidne pudło od razu wiedziałam, że na coś na pewno się nam przyda :)
Była więc paczka dla taty, jeżdżenie po domu, chowanie się w pudle i wrzucanie do niego pluszaków. Na koniec postanowiliśmy zrobić z niego sorter.
Było to dla mnie dość karkołomne zadanie, bo otwory wycinałam ostrym nożykiem, a Tymek oczywiście chciał we wszystkim uczestniczyć. Potrzebne było więc kilka podejść, ale udało się. Synek pomagał na zewnątrz...
... i w środku :)
Przy wykańczaniu też pomagał :)
Sorter okazał się strzałem w dziesiątkę. Wszystkie możliwe pojemniki lądowały w pudle przez kilka następnych dni. Naprawdę bardzo Wam polecam zrobienie takiej zabawki :)
To co zostało po wycięciu otworów też wykorzystaliśmy, ale o tym za chwilę :)
Dwudziesty ósmy dzień. Domowy teatr.
Kartonowe krążki, które zostały nam z naszego MEGA sortera wykorzystaliśmy na zrobienie aktorów do naszego teatrzyku.
Tak wyglądali kiedy się cieszyli...
... a tak kiedy byli smutni.
Raczej nie spodziewałam się, że Tymek jakoś szczególnie będzie zainteresowany tymi tekturowymi kukiełkami. A on pół godziny!
Z pomocą babci kukiełki tańczyły rock and rolla, bo w radiu akurat puszczali taki fajny rock and rollowy kawałek, razem z nimi tańczył też Tymek :)
Dawały sobie też buziaki i traciły głowy (i to dosłownie).
Świetna zabawa, kto by się spodziewał :)
Dwudziesty dziewiąty dzień. Rodzinna fotografia.
Portret rodzinny robiliśmy na spacerze. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, ale ostatecznie zwyciężyło to :) Nie na nim mnie co prawda, ale widać z jakim zapałem rodzina mnie poszukuje ;)
Trzydziesty dzień. Uroczysty posiłek.
Bardzo lubię wspólne posiłki. Pisałam o tym TUTAJ. Tym razem było tak :) Jak zawsze zresztą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz