foto:flickr |
Miły gest nie?
Pomyślicie pewnie że powiedziałam coś w stylu: "Jak miło, dziękujemy bardzo".
Nic z tych rzeczy.
Powiedziałam: "O nie nie, dziękujemy, ale my cukierków od nieznajomych nie bierzemy."
Nawet nie chcę sobie przypominać miny tej pani. Odwróciła się na pięcie, zamruczał coś pod nosem i wróciła do kolejki. Myślę, że zrobiło jej się przykro.
Bardzo nie lubię takich sytuacji. Zupełnie nie chciałam komuś sprawiać przykrości, szczególnie w odpowiedzi na tak szczery i życzliwy gest.
Ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Bo to jest właśnie jedna z tych wielu sytuacji w których mój syn może nauczyć się czegoś o tym jak zachowywać wobec nieznajomych.
Powtarzanie dziecku, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi, zgadzać się na pójście z nimi gdziekolwiek, pozwalać się częstować jedzeniem itd. może nie wystarczyć.
Bo "nieznajomy" to w dziecięcej wyobraźni taki straszny wielki facet z blizną pod okiem, długą brodą, w wielkich buciorach i z łopatą w ręku. Trochę tak jak ten starszy pan w filmie "Kevin sam w domu", który ostatecznie zamiast Kevina zamordować, pomaga mu rozbroić włamywaczy.
Dziecięca wyobraźnia buduje taki obraz "nieznajomego" na jaki pozwalają im ich doświadczenia. Jeśli rodzice mówią o kimś niebezpiecznym, kogo trzeba się bać i kogo trzeba unikać, to taką właśnie wiedzę przyswoi dziecko. Jeśli potem spotka kogoś kto zamiast przerażać budzi sympatię, to niekoniecznie pomyśli o nim jako o tym o którym mówili rodzice.
Był taki eksperyment w którym obserwowano jak zachowują się dzieci wobec nieznajomych.
Być może widzieliście już ten filmik, ale obejrzyjcie go jeszcze raz.
Najbardziej do myślenia daje mi to co chwilę wcześniej mówią mamy tych dzieci.
Jak często mówisz swojemu dziecku żeby nie rozmawiało z nieznajomymi?
- Codziennie.
- Często.
- Jestem pewna że nie będzie z tobą rozmawiać.
Te mamy są pewne, że ich dzieci wiedzą to samo co one chciały im przekazać. Okazuje się, że nie wiedzą.
Bo żeby miły pan ze ślicznym pieskiem to był ten NIEZNAJOMY?
Ten filmik jest jeszcze bardziej wymowny.
Dlaczego te dzieci tak łatwo dają się zwieść? Bo brakuje im doświadczeń. Brakuje im praktycznej wiedzy na temat tego kim tak naprawdę może być ten klepany przez rodziców "nieznajomy".
Dlatego mówmy o tym dzieciom, rozmawiajmy z nimi o tych możliwych sytuacjach w których może być im trudno rozeznać co jest bezpieczne a co nie.
A kiedy to możliwe pokazujmy im to. Tak jak ja zrobiłam to dziś rano na poczcie.
Kurcze, ja naprawdę chciałabym żeby mój syn mógł czuć się bezpiecznie w obecności wszystkich ludzi których kiedyś spotka na swojej drodze. Ale wiem, że to jest niemożliwe. Dlatego chcę pomóc mu kształtować pewne postawy. I nie chodzi mi o nieufność wobec każdego kogo spotka, czy obojętność wobec cudzego cierpienia. Chodzi mi o pewne wyczucie, pewną wrażliwość na to gdzie może innym postawić granice. Granice które pomogą mu chronić siebie.
Zaczynam już dziś. Właśnie w taki sposób. Nie mam poczucia, że ten sposób jest najlepszy i będę chciała się go konsekwentnie trzymać w każdej sytuacji która spotka nas w przyszłości.
Ale mam poczucie, że od tego chcę właśnie zacząć.
Tak, ta miła starsza pani też była NIEZNAJOMA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz