wtorek, 5 kwietnia 2016

Reaguj !

Ostatnio przeczytałam coś co bardzo mnie poruszyło. Pewna kobieta szukała wsparcia i rady w tym jak ma pomóc pewnemu dziecku. Dziecko – nazwijmy je Karol, na jakiś czas trafiło do niej, ale zbliżał się czas jego powrotu do mamy. Mamy, która w rażący sposób Karola zaniedbywała. Nie będę wdawać się w szczegóły, ale sytucja była z tych naprawdę hard. 

Pojawiło się mnóstwo słów. Wiele z nich wyrażało współczucie i zrozumienie, zarówno dla Karola, jak i dla niej. Wiele z nich - podziw – że wzięła na swoje barki taki ciężar. Wiele - bezradność: płakać się chce... dlaczego tak jest?... itd. 

Byłam tą historią głęboko poruszona. Od kiedy zostałam mamą, mocno reaguję na sytuacje, kiedy jakiemuś dziecku dzieje się krzywda. Tak mi się porobiło, że po prostu, zwyczajnie, ciężko coś takiego mi znieść. I bardzo, naprawdę bardzo chciałam jakoś wesprzeć tą dziewczynę. Długo nie przychodziło mi nic do głowy. Siedziałam nad klawiaturą i patrzyłam w ekran. Jasne było, że Karol nie powinien wracać do mamy, że jest mu tam źle i że on sam to czuje. Obawiał się zbliżającego się dnia powrotu, mówił o tym.

Gdyby tak nie musiał wracać.... tłukło mi się po głowie. Ale przecież Karol ma rodziców, więc mało to realne... On i tak wróci do mamy... Można sobie tylko pomarzyć...

W końcu napisałam. Że czytam... że mam taką fantazję... że najlepiej gdyby Karol nie wracał do mamy... mógł zostać ze swoim tatą, albo choćby  z nią... Ot takie marzenie. Jeszcze jakiś pomysł o tym jak pomóc Karolowi w powrocie. I tyle.

Strasznie to było mało. Takie półśrodki nie zmienią losu tego dziecka. To pewne.

Przez jakiś czas śledziłam jeszcze wypowiedzi innych osób, które pojawiały się w odpowiedzi na tą historię. Wszyscy poruszeni, wszystkim smutno, nie bardzo wiadomo co zrobić. Karol musi wrócić do mamy...

W końcu wypowiedział się wreszcie ktoś „przytomny”: nie możesz dopuścić żeby dziecku działa się krzywda”, „to jest twój obowiązek żeby interweniować”, "możesz choćby zgłosić sprawę do sądu z prośbą o wgląd w sytuację małoletniego"

Ktoś inny, kto pracował z takimi przypadkami, podpowiedział gdzie można z taką sprawą się zwrócić i co w ogóle można zrobić.

Okazało się, że można całkiem sporo. 

Pod warunkiem, że nie damy się obezwładnić poczuciem bezradności.

To nie rodzice mają prawo do dzieci. To dzieci mają przede wszystkim prawo do godnego życia, opieki, miłość i szacunku.

Jeśli tego nie dostają, jeśli ze strony swoich opiekunów doznają krzywdy, a my jesteśmy tego świadkami, to nie dajmy się obezwładnić poczuciem „że przecież nic nie da się zrobić”. Bo tylko my – dorośli możemy im pomóc. Tylko my możemy znaleźć sensowne rozwiązania. 

Jedyne co mogą zrobić one to kochać swoich rodziców, z nadzieją, że kiedyś ich miłość zostanie odwzajemniona. I w milczeniu znosić swój los.

I nie chodzi mi tutaj o bieganie za rodzicami i krytykowanie ich, że to czy tamto robią źle. Takie powierzchowne, jednostronne oceny zawsze przynoszą więcej szkód niż pożytku. Sama pamiętam jedną mamę, której córka leżała kiedyś z Tymkiem w jednej szpitalnej sali. Odrobina wspracia wystarczyła jej do tego, żeby spokojnie skupić się na potrzebach swojej córki i po prostu być dobrą mamą. Czasem potrzeba naprawdę niewiele. Ważne żeby nie oceniać tylko patrzeć i widzieć.

A więc piszę do ciebie drogi czytelniku. Jeśli kiedykolwiek będziesz świadkiem, że jakieś diecko doznaje przemocy – fizycznej, psychicznej, jest zaniedbywane... Jeśli widzisz, że to naprawdę jest problem, nie daj się wpędzić w poczucie bezradności.

Reaguj.

Może będziesz musiał szukać pomocy jakichś instytuacji, może Twojej pomocy potrzebują Ci, którzy dzieckiem się zajmują...

Nie odwracaj się od takich sytuacji, szukaj rozwiązań.


4 komentarze:

  1. Ludzie boją się reagować, bo wiele jest skrajności w tym obszarze. Czasami można zbyt pochopnie ocenić sytuację (bo każdy rodzic miewa gorsze dni, różne są okoliczności) i przysporzyć rodzinie (a przede wszystkim dziecku) niepotrzebnych stresów czy nawet traumy. I można także przez ten pryzmat oceniać sytuację przemocy (że to może tylko gorszy dzień, że prawdopodobnie przemoc nie ma miejsca). Warto i trzeba być czujnym i trzeba reagować KONIECZNIE, ale także nie można się dać zwariować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Basiu, chodzi mi o takie sytuacje gdzie dziecku naprawdę dzieje się wielka krzywda, tak jak to było w przypadku Karola. To nie chodzi o bieganie za rodzicami i krytykowanie ich, że to czy tamto robią źle. Takie powierzchowne oceny zwykle robią więcej krywdy niż dobrego. Sama zresztą pamiętam jedną mamę, której córka leżała kiedyś z Tymkiem w jednej sali w szpitalu. W tym przypadku wystarczyło troche wsparcia ze strony otoczenia, a nieczuła matka, stała się kochającą, wyczuloną na potrzeby swojego dziecka mamą. Chodzi o to, żeby nie być obojętnym i działać tak, jak to w danej sytuacji jest najlepsze. Dzięki za ten komentarz, ważny głos.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wpis i widzę wiele mądrych komentarzy pod nim. Na prawdę trzeba reagować jeśli widzimy, że dziecku dzieje się krzywda. Jednak nie przesadzajmy. Bo zazwyczaj jest tak, że w błahej sprawie każdy się wtrąca, a jak dzieje się coś poważnego, to nikt tego nie widzi.

    OdpowiedzUsuń