środa, 17 grudnia 2014

I wiem, że najważniejsze co teraz mogę to kochać. Brać z życia tyle ile się da i dawać jeszcze więcej.



Urlop macierzyński to czas potrzebny nie tylko dziecku, ale również mamie.  I nie chodzi tutaj bynajmniej o sumę oddzielnych korzyści dla obu stron – bo mama stwarza optymalne warunki rozwoju dla swojego dziecka i najlepiej zaspokaja jego potrzeby,  a sama ma więcej spokoju, więc łatwiej jej odnaleźć się w nowej dla siebie roli. Po zsumowaniu wychodziłby nam jakiś bilans korzyści wynikających ze wspólnego bycia razem przez taki to a taki czas. Ale mam poczucie, że chodzi tutaj o coś więcej. Ten czas stwarza warunki do rozwoju więzi między mamą i dzieckiem, i to właśnie jakość tej więzi staje się motorem rozwoju obojga, oczywiście na miarę etapu życia każdej ze stron.

Skąd tak wielka doniosłość tego procesu? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie najpierw warto się zastanowić gdzie przebiega granica między potrzebami mamy i dziecka  i czy w tym początkowym okresie życia malucha możemy w ogóle mówić o psychicznej odrębności mamy  i dziecka? Czy Tymek odróżnia teraz mnie od siebie? Czy czuje, albo na swój niemowlęcy sposób wie, że jesteśmy oddzielnymi osobami? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, teoria relacji z obiektem mówi, że przez pierwsze miesiące życia dziecko traktuje siebie i matkę jako jedną całość. A jak to jest ze mną?  No właśnie, wraz z przyjściem Tymka na świat, obok potrzeb, które są tylko moje, pojawiły się też takie, które są jakby wspólne dla mnie i dla niego. Bo dbanie o jego dobro stało się moją własną potrzebą.  Teraz zwyczajnie potrzebuję tego by być przy nim, dbać o niego i chronić go. To tak jakby dopiero teraz otworzyła się jakaś część mnie o której istnieniu do tej pory nie wiedziałam. I ta część idealnie pasuje do małego ciałka mojego syna. To tak jakbym opiekując się nim, troszczyła się jednocześnie o jakąś część mnie samej, małą i bezbronną, która potrzebuje mojej uwagi i troski żeby rosnąć i rozwijać się.

Bogatsza o tą wiedzę idę dalej i wiem, że to jest też czas w którym kobieta musi na nowo zadać sobie kilka ważnych dla siebie pytań. Co jest dla mnie ważne? Czego naprawdę pragnę? Jakie drogi otwiera przede mną macierzyństwo a z jakich trzeba będzie zrezygnować? Jakie decyzje trzeba podjąć już teraz żeby za 2,5,10 lat czuć się szczęśliwą i spełnioną? Gdzie dla mnie leży złoty środek pomiędzy życiem dla innych i życiem dla siebie? Zadaję sobie te pytania. Na niektóre z nich już znalazłam odpowiedź, na inne wciąż jej szukam. I wiem, że najważniejsze co teraz mogę to kochać. Brać z życia tyle ile się da i dawać jeszcze więcej.  Nie pozwalać życiu biec obok mnie, być jak najpełniej. Tu i teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz