Kiedy mój synek jest wyspany i najedzony mogę doświadczyć jego pierwszych skutecznych prób nawiązywania relacji społecznych. Po solidnej drzemce ten mały chłopiec obdarza
mnie najpiękniejszym chyba uśmiechem, na jaki stać 3-miesięcznego
niemowlaka. Drobnostka, przecież ludzie uśmiechają się do siebie setki
razy w ciągu dnia, a we mnie wywołuje ona napływ najczulszych uczuć.
I właśnie w tym kontekście pojawia się refleksja dotycząca budowania więzi między matką a dzieckiem. Te 9 miesięcy oczekiwania, w którym doświadczamy zmian w swoim wyglądzie, możliwościach fizycznych, emocjach
i sposobie myślenia pozwala nam w dużym stopniu przygotować się na
pojawienie się dziecka w naszym świecie. Ale to jest dopiero początek.
Pamiętam, że w pierwszych dniach życia mojego synka, pomimo tego, że
odnosiłam się do niego z wielką czułością i starałam jak najlepiej się
nim opiekować, gdzieś tam w głębi miałam poczucie, że ta mała istota
jest mi bardzo mało znana. Wiązało się z tym duże, choć dopiero teraz
wypowiedziane, poczucie niepewności. To uczucie będzie pewnie
towarzyszyć mi w ciągle zmieniającej się postaci, ale jedno jest pewne –
pierwsze wspólne doświadczenia w których oboje możemy czuć się
komfortowo – udane karmienie, wspomniane pierwsze uśmiechy, sprawiają,
że ta moja matczyna niepewność obrasta w spokojne przekonanie, że dla
mojego dziecka to właśnie ja jestem tą najlepszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz